Archiwum październik 2015


paź 26 2015 do ilu razy sztuka? 1

1

Marta jest młodszą córką dobrze sytuowanych rodziców. Zawsze miła i uśmiechnięta. Rodzice poświęcają jej dużo czasu, a ona nie ma przed nimi żadnych tajemnic.  Marta nigdy nie sprawiała problemów w szkole ani w domu. Do tej pory dobrze się uczy i bierze udział w wielu  zajęciach dodatkowych. Jest bardzo lubiana.

Starsza siostra, Ola to jej zupełne przeciwieństwo. Buntownicza, wulgarna i spontaniczna. Odkąd poszła do liceum, trzyma się stale z jednymi ludźmi. To oni tak ją zmienili. Najpierw jakiś chłopiec podwoził ją do domu motorem. Ola była w nim szaleńczo zakochana, ale to szybko się zmieniło, kiedy poznała swojego obecnego chłopaka. Marta pamięta siostrę, jako dobrze wychowaną i elegancką młodą dziewczynę. Zawsze delikatny cień na oczach, stonowane kolory ubrań, wszystko pasujące do siebie. Teraz Ola jest nie do poznania. Poszarpane dżinsy, skórzane kurtki, ostry makijaż. Długie kiedyś włosy ścięła asymetrycznie, teraz nie sięgają nawet za ucho. Fryzurę ma zawsze potarganą od motocyklowego kasku. Nie słucha ani ojca, ani ukochanej matki, z którą dawniej  świetnie się rozumiała. Rodzice są załamani. Nikt nie jest już dla niej autorytetem. Liczy się tylko on. Paweł. Marta widziała go kilka razy, ale nie potrafiłaby go rozpoznać na ulicy. Zawsze przed wyjściem Olki awantura, kończąca się zwykle tym samym stwierdzeniem: „ możecie mi naskakać” i trzaśnięciem drzwi. Jakże wszystko się zmieniło. Kiedyś było normalnie, kiedyś było cicho. Teraz Olka kłóci się dostając białej gorączki. Kłóci się dosłownie o wszystko, a najbardziej właśnie o Pawła. Nieokrzesanego chłopaka z dużymi zaległościami w szkole. Olka za rok ma maturę, ale wcale się tym nie przejmuje. Jest beztroska. Jest zakochana.

Marta jest inna. Pilna w szkole. Poukładana. Systematyczna. Zawsze przygotowana. Ma to po ojcu, do którego tak bardzo jest podobna. Świetnie się rozumieją. „Córeczka tatusia”, śmieje się z niej Olka, ale ją to nie interesuje. Chce być taką „córeczką” jak najdłużej. Chce, żeby rodzice byli z niej dumni, a zwłaszcza ojciec. Ciężko zasłużyć na jego uznanie, ale Marta stara się jak może. Tak! Najlepiej zdane egzaminy! Ojciec jest zachwycony!

Od lat Marta przyjaźni się z Agnieszką, która uczy się w tym samym gimnazjum, co ona. Zdecydowały też, że będą zdawać do jednego liceum. Wybrały jedno z najlepszych. Stawka jest wysoka, więc przez ostatni rok gimnazjum dużo się uczą. Lubią swoje towarzystwo i  dogadują się bez słów.

Agnieszka zawsze była bardziej otwarta i odważna w swoim postępowaniu. Marta, raczej cicha, godzi się na szalone pomysły przyjaciółki. Stanowią przeciwieństwo charakterów, ale są do siebie bardzo podobne. Obie mają długie blond włosy i niebieskie oczy. To zawodniczki siatkarskiej ligi w gimnazjum. Są  wysportowane i chętnie biorą udział w zajęciach sportowych. Do tej pory był to ich priorytet, toteż dostanie się do szkoły, w której istnieje profil siatkarski jest ich marzeniem.

Po ciężkim roku obie bez problemu dostają się do wymarzonego liceum. Ojciec Marty nie jest zachwycony. Chciał, żeby chodziła do prywatnej szkoły, ale córka uparła się. To przez tę swoją podejrzaną przyjaciółkę. Wiecznie zaganianą, zaniedbaną dziewuchę! Ależ ona ma wpływ na Martę!

W liceum  Agnieszka niemal od razu zawiera znajomość z interesującymi ją ludźmi. Są  to uczniowie ostatniej klasy, a zwłaszcza jeden o imieniu Marcin, wysoki, potężny chłopak, który zawsze  ma na głowie jakąś śmieszną czapkę. Marcie nie przypada on szczególnie do gustu. Jest głośny, dużo wagaruje i pali. Marcin zawsze trzyma się z tymi samymi uczniami. Trzech chłopców i dziewczyna. Spotykają się pod szkołą systematycznie, choć nie wszyscy są jej uczniami. Zawsze kręcą się gdzieś w pobliżu. Przyjeżdżają do swoich przyjaciół na ścigaczach i zawsze jest zamieszanie.

Jeden z nich jest bratem koleżanki z klasy. Edyta i Grzesiek są do siebie niewiarygodnie podobni. Oboje mają kasztanowe włosy i ciemne oczy. Z tym tylko, że Edyta jest bardzo chuda, za to Grzesiek... Grzesiek to kawał faceta. Dobrze zbudowany i umięśniony. Pod jego groźnym wyglądem tkwi jednak dusza wesołka. Jest bardzo zabawny i często płata figle wszystkim dookoła. Dlatego wszyscy dookoła nazywają go Pajac.

Dziewczyna jest przewodniczącą samorządu uczniowskiego w liceum. Ma na imię Ania. Jej burza rudych włosów odznacza  się z daleka na korytarzu. Ania jest  pewna siebie i zarozumiała, ale też stanowcza, jeśli chodzi o prawa ucznia. Świetnie sprawdza się w swojej roli. Potrafi wynegocjować dosłownie wszystko. Jest bardzo lubiana przez nauczycieli i uczniów.  To między innymi do niej przyjeżdża cała ta banda motocyklistów. Jest tam kilka osób, które rzucają się w oczy.

Przede wszystkim jest Paweł. Wysoki i dobrze zbudowany blondyn. Marcie wydaje  się gburowaty. Mało się odzywa, ale jego zdanie często przesądza o wszystkim. Jest jakby przywódcą. Skąd go zna? Och! No tak! To TEN Paweł. Ten, przez którego w jej domu ciągle coś się dzieje, ciągle coś się tłucze, ciągle wybuchają awantury.

Ostatnim w paczce jest zawsze uśmiechnięty chłopak, w skórzanej kurtce i ze zmierzwionymi czarnymi włosami. Jego pojawienie się pod szkołą zawsze wywołuje śmiech pozostałych. Marta zdaje  sobie sprawę, że Olivier jest ubóstwiany przez wiele dziewczyn nie tylko w jej szkole i budzi respekt wśród kolegów. Koleżanki zawsze wita całusem w policzek, a chłopców „piątką”. Nigdy nie jest smutny, to odróżnia go od szarej rzeczywistości liceum. Wokół niego zawsze coś się dzieje. Taki już to właśnie chłopak! Olivier jest jednak chłopcem, od którego należy się trzymać z daleka. Już samo to, że koleguje się z Pawłem przyprawia Martę o zawrót głowy. Jakże nienawidzi tej ich zgrai. Tych bezsensownych żartów, tego całego dziwnego zamieszania wokół ich szybkich ścigaczy, tego „och” i „ach” wielu dziewczyn. Reszty z nich Marta nie zna z imienia, ale kojarzy, że często siedzą na ławeczkach „galerii pod kasztanami”. Olivier i Marcin są kuzynami i rozumieją się niemalże bez słów. Każdy wybryk jest sprawką ich obu i ciężko jest dojść, kto był pomysłodawcą. Obaj bawią się ze sobą świetnie. To prawdziwi bracia!

Kuzyn, Pajac, Kosa i Francuz-  czterech najlepszych przyjaciół. Czterej muszkieterowie dumy, jak o nich mówią, parodiując powieść Aleksandra Dumasa. Zawsze razem, zawsze nierozłączni. Zawsze w obronie swojego „honoru”.

Edyta to znana wszystkim imprezowiczka. Pod częste nieobecności rodziców robi z domu dyskoteki, w czym umiejętnie pomaga jej brat. Tuż na początku roku szkolnego, jej rodzice też wyjeżdżają. Edyta zwołuje cała klasę. Mają być wszyscy. Grzesiek ma inne plany, więc potężnych rozmiarów dom będzie należał do nich.

-Co ty tu jeszcze robisz? Miałeś gdzieś jechać!- denerwuje się na brata dziewczyna

-Zdecydowałem, że zostaję.

-Sam?- mruży niepokojąco oczy.

-Jaja sobie robisz? A co ja mam robić sam z bandą gówniarzy?

-Tylko nie mów, że...- przerywa jej dzwonek domofonu.

-O! To moja część imprezy!- cieszy się Grzesiek. Tuż po otwarciu drzwi rozlegają się wesołe okrzyki. Przez dom przetacza się grupa ubranych w skóry chłopców i dziewcząt. Są głośni i wulgarni. Rozsiadają się w salonie i wyjmują piwa. Edyta nie jest zadowolona, ale wraca do swoich gości.

Marta nie jest tu sama. Dobrze pamięta, jak w zeszłe wakacje zadłużył się w niej Bartek, ale ona nie traktuje tego na poważnie. Ona, Agnieszka i Bartek spędzali to upalne lato w mieście. Znali się z jakichś wcześniejszych kolonii i od czasu do czasu chodzili razem na pizzę. To Agnieszka namówiła ją, żeby zgodziła się być jego dziewczyną. Dla świętego spokoju Marta zgodziła się z nim chodzić. Oczywiście pod wpływem przyjaciółki. Teraz on jest w innym liceum, ale wcale ją to nie wzrusza.

Jaki jest?... jest zwyczajny....jest taki, jakich było wielu. Chodził do szkoły, do której ojciec chciał posłać Martę. Starszy od niej o dwa lata i bardzo spokojny. Bartek ... Zawsze taki poukładany i uczciwy. Można go określić słowem „miły” i opisuje ono w pełni tego chłopaka. Chyba jako jedyny powiadomił rodziców, gdzie będzie.

 Wszyscy bawią się świetnie. Tańczą i  śmieją się.  Marta wie, że będą z tego niemałe kłopoty, jeśli rodzice dowiedzą się, gdzie była tak naprawdę. Miała wrócić do domu najpóźniej o 23, a do tego czasu oglądać film w towarzystwie Agnieszki i Bartka. Ojciec jest bardzo surowy. Zresztą, po tym, co zafundowała mu Ola, nie ma co się dziwić!

Po jakimś czasie zauważa towarzystwo w salonie. Przyjaciele Grześka nie przebierają w doborze słów i brak im jakiejkolwiek ogłady. Marta nie lubi tego typu ludzi, choć brat jej koleżanki wydawał się być zupełnie inny. Nie uchodzi też jej uwadze, że wśród nich jest Olivier. Obserwuje wszystkich niczym przyczajony tygrys gotowy do ataku. Musi przyznać, że jego wygląd przyciąga do niego dziewczyny. Z każdego jego ruchu bije niespotykana pewność siebie.

-Hej! Mała! Może znajdziemy jakieś spokojniejsze miejsce?- śmieje się i mruga do niej, kiedy zauważa, że mu się przygląda. Towarzystwo wybucha śmiechem.

-Chyba jak sobie narysujesz!- Marta mruży gniewnie oczy i wraca do swoich przyjaciółek.

W salonie robi się głośno. Chłopcy zaczynają się przekrzykiwać. Padają terminy, ceny i w końcu cała paczka zdaje się być zadowolona. Śmieją się głośno. Podają sobie ręce i zapisują coś na telefonach.

-To jest bracie wyzwanie!- kwituje w końcu jeden z nich. Marta nie zna ich wszystkich, wie tylko, że są uczniami ostatnich klas. Niektórzy są bardzo niemili i wulgarni, innych jakoś da się znieść. Tworzą jedną grupę, bo wszyscy mają szybkie motory. Zawsze pojawiają się razem i razem znikają. Tym razem postanowili niestety zostać.

-I co? Zdecydowałaś się już?- słyszy przy swoim uchu męski przyciszony głos. Po całym jej ciele przebiega dziwny dreszcz. Kiedy się odwraca stoi twarzą w twarz z Olivierem

-Dostałeś moją odpowiedź.

-Nie bądź taka! Od dawna mnie obserwujesz, wiem o tym!- śmieje się

-Tak! I zastanawiam się, jak można się tak zachowywać!

-Chyba cię nie rozumiem.

-No jasne, że nie rozumiesz! Nic i nikt cię nie obchodzi, prawda? Liczysz się tylko ty. To widać z daleka.

- I co w tym złego?

-Nie cierpię takich bandytów!

-A ja nie cierpię takich burżujek!- śmieje się znowu.- No chodź, daj buziaka- przyciąga ją do siebie mocnym muskularnym ramieniem

-Jesteś świnia!- oblewa go sokiem pomarańczowym. Jego przyjaciele śmieją się na głos.

-Przesadziłaś!- łapie ją w pół i wynosi do ogrodu. Natychmiast ktoś zatrzaskuje za mini drzwi. Marta krzyczy i rzuca się. Jest przerażona.

-Proszę! Proszę! Zostaw mnie! puść!- stawia ją w końcu na nogi

- Teraz to prosisz? A przed chwilą byłem bandytą .- sam zrzuca na trawę skórzaną motocyklową kurtkę i zaczyna się rozbierać z brudnego t-shirta. Stoi przed nią bez koszulki. Przez chwilę Marta podziwia jego atletyczne ciało

-Czego ty chcesz??- szeroko otwiera oczy.

-No już! Skoro tak mnie urządziłaś, to sama też się rozbierz!

-Co??

-A coś ty myślała? Że ci daruję? Zdejmuj koszulkę.- powtarza.

-Nie ma mowy.

-Sam to zrobię, jeśli wolisz.- zaczyna iść w jej stronę

-Nie! Nie! Proszę!

- Zdejmuj koszulkę.

-A w czym ja wrócę do domu?

-Nie interesuje mnie to. Mogłaś myśleć wcześniej. Żadna dobrze wychowana dziewczyna nie robi takich rzeczy. Czekam.- jest nieustępliwy.

-Nie rozbiorę się.- odwraca się i idzie w stronę domu.

-Poważnie?- śmieje się Olivier i łapie ją w pół kroku. Szybko kładzie na ziemi i siada na niej okrakiem.- Mam to zrobić?- pyta zaczepnie patrząc na nią z góry.

-Zostaw!!- krzyczy Marta, ale w domu słychać zamieszanie i krzyki gości. Olivier nie zastanawia się ani chwili dłużej. Niemal zdziera jej koszulkę przez głowę i puszcza wolno.

-Możesz wracać do znajomych!- szczerzy zęby w uśmiechu, przewiązując zdobycz przez szlufkę spodni.

-Bardzo zabawne! Mam wrócić naga?

-A chciałabyś?- Marta słysząc to pytanie odwraca się i biegnie w stronę domu. Kiedy do niego dociera, okazuje się, że zabawa zmieniła się w bójkę. Jeden z kolegów Grześka zaczął dostawiać się do dziewczyny, którą zaprosiła Edyta. Zainterweniował oczywiście jej chłopak- drobny pierwszoklasista i od razu dostał w nos.

-Szukałem cię!- Marta od razu znajduje Bartka, którego uśmiech gaśnie w chwili, kiedy dostrzega brak jej garderoby- Co...?

-Jak mogłeś wyjść i zostawić mnie samą? Gdzie byłeś? Gdybyś mnie nie zostawił, nic by się nie stało!!- mówi Marta z wyrzutem.

-Kto...?- ale nie kończy pytania

-Ja!- Olivier szczerzy zęby w uśmiechu.

-Mogłem się spodziewać! Za grosz kultury!- kiwa głową Bartek

-To chyba ta półnaga laleczka nie ma kultury, skoro uważa, że ładnie jest tak traktować innych gości, jak potraktowała mnie. Powiedziałaś mu, kotku?- mruga do Marty

-Tego już za wiele!- Bartek rusza w jego stronę, ale Olo jest szybszy. Powala go jednym celnym ciosem.

-Bartek!- Marta jest przerażona- Przestań!- krzyczy do Oliviera- Ty brutalu! Zwierzaku! Jak możesz??

-Nie panikuj, kotku! To tylko złamany nos!- śmieje się

-Francuz! Wyrywamy!- słychać głos Pawła górującego nad wszystkimi pozostałymi gośćmi. Olivier mruga jeszcze zaczepnie do Marty, posyła jej całusa i wychodzi za swoimi przyjaciółmi. Chwilę później do domu wkracza policja. Tak kończy się cała impreza, a Marta i cała reszta jej klasy, lądują na komisariacie.

jkamp   
paź 25 2015 jak zacząć?

Człowiek mieszkający w wielkim bezosobowym mieście, gdzie nikt nikogo nie zna i chce poznać. Piszący o codziennym życiu niecodziennych nastolatków. Nastolatków którzy byli jego osobistymi przyjaciółmi, mieszkali za płotem,  popełniali idiotycznie błędy, na których się wspólnie uczyli. Właśnie w tych małych w miasteczkach, gdzie każdy każdego znal , przezywali wspólne przygody, które łączyła wspólna radość życia, ale dzieliło wiele różnych charakterów i wiele problemów.  Każda z tych historii jest warta opowiedzenia

Człowiek, który może być bohaterem jednej z tych historii, ale z pewnością jest świadkiem każdej z nich

Człowiek tęskniący za rodzinnymi stronami. Z pozoru nudnymi i nieciekawymi, które dla niego i jego przyjaciół nigdy takie nie były.  Tęskniący za rodzinnym, śląskim zadupiem.

jkamp