Archiwum styczeń 2017


sty 24 2017 igła w stogu siana 9

-Dobra! To co teraz?- Adrian jest uśmiechnięty i zrelaksowany

-Przed chwilą kupiłam 2 bilety!

-To dokąd jedziemy?

-Giżycko!

-Pasuje!

-To świetnie, bo mamy odjazd za 5 minut!- zaczynają biec przez stację, jak wariaci. Potykając się co chwilę i potrącając innych. Cudem zdążają. Zajmują miejsca w przedziale i ustawiają bagaże.

-Wiesz, że ta podróż zajmie nam z 10 godzin?

- Dokładnie 9.40!

-Ale nas wpakowałaś!!

-Nie pożałujesz!

-Wiem! Tylko dlatego się na to zgodziłem!- jej głowa opada na oparcie fotela

-A ja nie wiem, dlaczego na to poszłam.- mówi szczerze

-Bo jesteś szalona!

            Adrian czuje, że ktoś stuka go w ramię. Nie, jeszcze nie. Jeszcze chwilkę… Tak bardzo chce mu się spać. Jest zmęczony. Jednak po chwili, kiedy stukanie staje się bardziej namolne, otwiera oczy.

-Proszę pana, prosił pan, żebym obudził przed Giżyckiem. – stoi nad nim konduktor

-Tak. – próbuje dojść do siebie

-Za jakieś 15 minut będziemy na miejscu.

-Bardzo dziękuję. – stara się wyprostować.  Kaśka śpi nieprzytomnie. Ma rozczochrane włosy i uśmiech na ustach. Patrzy na nią i uznaje, że wygląda niesamowicie. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mu do głowy to zdjęcie. Nie budząc jej sięga do plecaka i pstryk. Błysk flesza na nią nie działa.

-Kasia. Wstawaj. Dojechaliśmy. – gładzi ją po ramieniu

-Mmmhm…- mruczy pod nosem.- …już…

Wysiadają w rześkie powietrze poranka.  Oboje lekko jeszcze zaspani i trochę niepewni, co dalej.  Adrian rozgląda się po stacji i spokojnie rusza w kierunku przystanku taksówek.  Szybko organizuje transport w pobliże ośrodków wypoczynkowych, które o tej porze są jeszcze zamknięte.

-Chodź! Popatrz!- krzyczy nagle Kaśka

-Co za widok!- śmieje się Adrian.  Tuż nad taflą jeziora wisi czerwone słońce i odbija się w wodzie.  Siadają na pomoście podziwiając widok. Kaśka wtula się w niego i opiera mu głowę na ramieniu.

-Będzie ekstra!- kwituje i zaczyna go bez skrępowania całować. Adrian wybucha śmiechem- Co?- patrzy na niego zdziwiona

-Gdybyś widziała minę tej pani, która pije kawę na balkonie….- Kaśka się rozgląda. Faktycznie kobieta zastygła w bezruchu i przygląda się im

-Dzień dobry!- krzyczy Kaśka i macha do niej- Piękny dzień prawda?- pani chyba nie jest zbyt rozmowna, bo szybko znika.

-Poczekaj tu.- Adrian zbiera się i idzie w stronę ośrodka. Jest siódma rano. Coś powinno już być otwarte. Szybko trafia na recepcję i bar. Kupuje kawę na wynos i wraca do Kaśki. Siada za nią otulając ją ramionami.

-Uratowałeś mi życie!- śmieje się dziewczyna.

-Co więcej, mamy gdzie mieszkać.

-Chyba żartujesz?!

-Nie wcale. Założyłem, że zamieszkamy w jednym pokoju. Zresztą! Więcej i tak nie mieli!

-Świetnie!!

-Chodź!- wyjmuje aparat i robi zdjęcie- To tak na początek.

-Podoba mi się to!

-Mamy godzinę, zanim wpuszczą nas do pokoju, ale możemy zostawić walizki na recepcji.

-Co proponujesz?- uśmiecha się od ucha do ucha

-Musimy zobaczyć, co tu jest…. Ale najpierw… koniecznie muszę coś zjeść!- mówi poważnie

-O kurcze! Jesteś tym człowiekiem, który bez śniadania nie funkcjonuje!

-Niestety!- wzrusza ramionami

-Ja też! Ja też!- krzyczy Kaśka- A jednak tacy ludzie jeszcze istnieją!

-Jesteś szalona!

            Zasiadają na stołówce i zaśmiewają się z jakichś historii. Rozumieją się prawie bez słów. Wystarczy im jedno spojrzenie i w lot łapią swoje myśli. Mają świetne humory. Oboje przeczuwają, że czeka ich niezapomniany tydzień.

-O łał! Pokój robi wrażenie!- Kaśka jest zadowolona- Popatrz! Widać jezioro! Ekstra!- Adrian otwiera drzwi na balkon. Świeże powietrze wdziera się do środka.- Idę pod prysznic! Muszę się obudzić!

-W porządku.- mówi spokojnie i siada na zewnątrz. Jaka cisza!

-Adrian! Adrian!- słyszy z łazienki-Przyjdź tu szybko.

-Już idę!- zrywa się z krzesła i wchodzi do zaparowanego pomieszczenia.- Co się stało?- uśmiechnięta Kaśka stoi pod strumieniem gorącej wody, pod który błyskawicznie go wciąga.

-Taka z ciebie cwaniara??- śmieje się Adrian, a woda spływa mu po plecach i twarzy

-Myślałeś, że sama dam tu sobie radę?- Kaśka chichota

- Jeśli nie dasz, to teraz mnie rozbierz!- mokra koszulka szybko ląduje na podłodze

-Mmmm…podoba mi się to…- mruczy dziewczyna, kiedy jego dłonie wędrują po jej namydlonym ciele

- Tak będą wyglądały te nasze wakacje?

-Taki był mój plan. Masz coś przeciwko?

-Nie! Mnie się bardzo podoba! Nie przerywaj sobie….- mówi, kiedy jej usta schodzą niżej i niżej po jego brzuchu.

            Kiedy w końcu udaje im się wyjść z pokoju, zaczynają  zwiedzać okolice. Pogoda jest piękna. Spacerują dookoła jeziora i podziwiają widoki.

-Usiądziemy tutaj?

-Jasne!- Adrian rozkłada się na wznak

-W sumie, to jestem bardzo niewyspana.- Kaśka pada obok niego i kładzie mu głowę na torsie.

-To odpocznij. – gładzi ją po ramieniu

-Nie możemy tak się cały tydzień wylegiwać.

-A kto nam zabroni?

-Już nie pamiętam, kiedy miałam tyle czasu.

-Ja nie pamiętam, kiedy byłem na wakacjach.- i nagle przypomina mu się ostatni wyjazd z Olką. Do Mielna. Piękna pogoda, plaża i skacowana Ola. Całe dni odsypiali  szalone dyskoteki. Codziennie obiecywali sobie, że w końcu zaczną spędzać czas inaczej, ale tak właśnie zleciał im cały tydzień.

-O czym myślisz?

-O wakacjach w Mielnie.- mówi bez zastanowienia

-Fajnie było?

-Nie. – uświadamia sobie-Cały tydzień był wykańczający. W ogóle nic nie robiliśmy. Spaliśmy całymi dniami na plaży, żeby w nocy móc imprezować. Spaliliśmy się na skwarki.  Wróciłem gorzej zmęczony niż po całym roku w pracy.

-Hmm… czy to znaczy, że jesteś strasznym nudziarzem?- Adrian wybucha śmiechem- Bo wiesz, wydaje mi się, że lubisz sobie poimprezować.

-Bo lubię!

-No dobra! Ale te twoje wakacje, te w Mielnie…. To z jakąś stałą ekipą czy z kimś nieznajomym?

-Ze stałą.- tak można powiedzieć, bo wtedy on i Olka byli stałą ekipą

-To nie wiedziałeś na co się piszesz?

-Wiedziałem, ale myślałem, że tym razem będzie inaczej.

-Czyli wyznajesz zasadę, że nadzieja umiera ostatnia!- zaśmiewa się Kaśka

-Nie no! Proszę cię! Twoje wnioski mnie rozkładają!

-Cieszę się, że tu jesteśmy.- nagle poważnieje

-Ja też. Bardzo tego potrzebowałem.

-Masz jakieś kłopoty?

-Zdążyły się już rozwiązać, ale bardzo chciałem wyjechać. Z tobą.           

-Wiesz. Wcale nie lubię takich facetów jak ty.

-A ja nie lubię takich dziewczyn, ale dam radę. To tylko tydzień!

-Tak. Ostatecznie jakoś to przetrwamy. – śmieją się

            Któregoś wieczoru przychodzą z dyskoteki nieźle wstawieni. Kaśka nie wytrzymuje i zaczyna całować Adriana już na korytarzu. Jemu też dużo nie trzeba. Dziewczyna działa na niego niesamowicie. Sam nie chce się do tego przyznać, ale bardzo mu się podoba.

-Chodź tutaj.- mówi Adrian, kiedy w końcu dostają się do pokoju. Jego dłonie szybko wkradają się pod koronkową bluzkę i niemal ją zdzierają. Nie może powstrzymać zmysłów. Kaśka reaguje podobnie. Szybko pomaga mu się rozebrać. Pieści go zachłannie i sama też chce być pieszczona. W tej chwili nie liczy się nic poza nimi. Kochają się szybko i niecierpliwie. Adrian nie może się opanować, całuje ją i przygryza. Kaśka zaczyna krzyczeć, ale i on nie panuje już nad sobą. Co ona ma w sobie takiego, że tak bardzo go podnieca? Czyste szaleństwo!

-Cudownie mi z tobą…- mówi w końcu Kaśka padając na łóżko.

Rano, w bardzo dobrych nastrojach, postanawiają wypić kawę na swoim tarasie. Śmieją się i planują dzień, ale zaczepia ich sąsiadka z tarasu obok.

-Ja bardzo was przepraszam.- mówi kobieta w średnim wieku- Ja z taką sprawą…

-Tak?- Adrian wykazuje minimalne zainteresowanie problemem

-Bo wiecie, jesteście młodzi. Ja to rozumiem… i trochę mi głupio, ale może moglibyście trochę ciszej… wracać w nocy…- czerwienieje, kiedy to mówi

-To się więcej nie powtórzy!- obiecuje Kaśka, której to tyczyły się słowa sąsiadki.

-Bardzo wam dziękuję.- strapiona kobieta wraca do pokoju, a Adrian wybucha śmiechem

-Czego się cieszysz?- Kaśka próbuje zachować powagę

-Powtarzałem ci, żebyś tak nie krzyczała.

-A ty nie słyszałeś, że ona to do nas mówiła?

-Nie oszukuj się! Głównie do ciebie!

-Gdybyś był mniej….zaangażowany, to bym była ciszej!

-O! Teraz to niby moja sprawka? Ciekawe!

-A czyja?

- Powiedzieć ci coś żeby ci nie było przykro?- żartuje i wyciąga do niej ręce. Kaśka szybko siada mu na kolanach wtulając się w niego.

-Zaryzykuję, powiedz!

-Kasiu, ja też wolę, kiedy krzyczysz, niż śpiewasz, ale….

-Wariat! - śmieje się Kaśka

-Mówisz?- jego dłonie szybko wkradają się pod cienki szlafrok.

-Adrian…- mówi ostrzegawczym tonem z błyskiem w oku

-Ciii…. Przecież nie mówiła, że tu nam nie wolno.- zabawa zaczyna się od nowa.

Dni są słoneczne i ciepłe. Adrian naprawdę wypoczywa. Wydaje mu się, że Kaśkę zna od zawsze, chociaż, w sumie nie wie o niej nic. Tak, jak ona o nim. Nie rozmawiają o przeszłości. Rozmawiają o planach na przyszłość. Każde z nich ma jakieś swoje sprawy, o których chce zapomnieć. Kaśka nie drąży i nie dopytuje. Jakimś cudem udaje jej się zgadnąć, kiedy Adrian nie chce o czymś mówić i szybko zmienia temat. Ona też nie dzieli się swoimi kłopotami. Żadne z nich nie przyznaje się też do tego, że zaczynają się coraz lepiej czuć w swoim towarzystwie.

-chodź! No chodź! Proszę cię!!

-Jesteś szalona!!

-Zawsze o tym marzyłam!!- ciągnie go w stronę stanowiska skoków na bungee.

-Zaryzykuję! Może coś ci się w głowie przestawi!!

-Chyba sam byś tego nie chciał!!

-Nie.- przyznaje i całuje ją.

-Adrian, boję się!

-Hahaha! Wariatka!! Dawaj! Zrobimy to razem!!

-Naprawdę? Zrobisz to dla mnie??

-Pewnie! Co mi tam!!

            W ciągu tygodnia robią masę szalonych rzeczy. Są nierozłączni i świetnie czują się w swoim towarzystwie. Kaśka ma zawsze dobry humor i dużo się śmieje. Jest bezproblemowa. Wszystko jej pasuje. Wszystkim się cieszy. Adrian daje się porwać jej entuzjazmowi. Jest na totalnym luzie. Już dawno nie był taki beztroski.  To zwykle na niego spadała rola bycia odpowiedzialnym i poukładanym. Olka wiedziała, że to właśnie on panuje nad wszystkim. Ze względu na swojego ojca, unikał picia, za to Ola, wręcz odwrotnie. Nie pamiętał imprezy, z której wróciłaby o własnych siłach. Teraz, przy Kaśce może się odprężyć. Jest zwariowana, ale ma to pewne granice. Oboje lubią tańczyć, więc są stałymi bywalcami codziennych imprez. Z tą tylko różnicą, że żadna dyskoteka nie kończy się awanturą i przysłowiowym schalniem do nieprzytomności, co przy Olce zdarzało się prawie zawsze. Nawet jeśli on unikał konfrontacji, to zawsze znalazł się powód dla którego warto było się wstawić.  Kaśka jest inna, ale przede wszystkim nie jest Olką.

-Co ty robisz?- śmieje się Adrian.

-Nic.- mówi z udawaną powagą, całując  go delikatnie. Jej dłoń zjeżdża w dół po jego brzuchu

-Ty jesteś nieobliczalna.- stwierdza śmiejąc się

-Weź nie bądź taki znowu święty! przecież tu nikogo nie ma! Dookoła las i trzciny!  Nie mów, że nigdy z nikim na plaży…

-Co ci mam powiedzieć?

-Nie! Naprawdę? Gdzieś ty się uchował?

-Gdzieś daleko od ciebie!

            Ostatniego wieczora Kaśka wpada na pomysł spania na plaży. Koniecznie musi zobaczyć wschód słońca. Adrian godzi się bez wahania. Z nią to może nawet być zabawne. Kiedy mieszkał z matką, tyle razy nocował w wielu różnych miejscach, że chyba nic go nie zdziwi. Zabierają koce i w doskonałych nastrojach ruszają znaną im ścieżką przez las.

-Cicho! Słyszałeś?

-Co?

-Nie wiem!

-Naprawdę tak się boisz?

-W sumie…

-Nie wierzę! Ty? Dziewczyna, która wyjechała na wakacje z nieznajomym facetem? Boisz się sowy?

-To była sowa?- Adrian nie wytrzymuje. Wybucha śmiechem

-Jesteś niemożliwa!!

-Raczej nie nocuję w lesie!- Adrian łapie ją za rękę i spokojnie prowadzi w stronę małej plaży. Rozpalają ognisko i rozsiadają się na kocu. Noc jest ciepła i przyjemna. Kaśka siada między jego udami i opiera mu głowę na ramieniu.

-Wszystko w porządku?- obejmuje ją i przytula

-Tak. Wiesz, trochę się boję.

-Kaśka….

-Nie śmiej się. Boję się, bo dobrze mi z tobą.- Adrian oddycha głęboko. Nie chce się do tego przyznać, ale też się nad tym zastanawiał

-Nie myśl o tym. Mamy wakacje. Wszystko będzie dobrze.

-Masz rację, ale wiesz…bo ja…- odwraca się do niego i próbuje powiedzieć coś, co widocznie od pewnego czasu zaprząta jej głowę

-Nie. Nic już nie mów. Nie chcę nic wiedzieć.

-Dlaczego?

-Już ci mówiłem. Jesteśmy na wakacjach.

-A ty?

-A ja z całą pewnością mogę powiedzieć, że to były najlepsze wakacje w moim życiu! Odpocząłem, bawiłem się świetnie i poznałem ciebie.

-Ciężki z ciebie przeciwnik.- Kaśka mruży oczy

-Czy ja wiem? Ja po prostu nie…. hmm…

- Weź przestań! Zaczynasz się tłumaczyć! To głupie!

-Dobra! Poddaję się! zwariowałem! Zwariowałem przez ciebie! Nigdy taki nie byłem!

-No co ty mówisz?

-Tak! Przy tobie wszystko jest inne! Prostsze! I nie boję się trochę! Boję się jak diabli! To chciałaś usłyszeć?- Kaśkę zatyka

-No…- mówi w końcu- Bardzo oryginalne! Jeszcze nikt w ten sposób mi nie mówił o swoich uczuciach!

-Nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć!

-Ale ja wiem i chyba chciałabym ci to teraz powiedzieć.

- Jeśli masz tego żałować, to lepiej nic już nie mów.

-A dlaczego miałabym żałować?

-Nie wiem.- wzrusza ramionami. – Po powrocie wszystko może okazać się zupełnie inne niż tutaj.

Ma rację. Zwariował odkąd uciekł z nią z dyskoteki. Teraz jest tylko gorzej…. chociaż… czuje się naprawdę  fantastycznie. Pierwszy raz od wielu lat bawi się świetnie i nie przejmuje, że ktoś może pomyśleć o nim coś złego.  Ona przyjmuje wszystko takie, jakie jest i  nic o nim nie wiedząc chce z nim rozmawiać o ... no właśnie! O czym?

-Spakowałaś wszystko?

-Tak. Jestem gotowa.- opuszczają ośrodek.

            Podróż do domu mija niespodziewanie szybko. Adrian dostaje od Kaśki numer telefonu na bilecie pkp. Szybko chowa go do kieszeni, żeby nie zgubić. Całą drogę do domu śmieją się i wspominają pobyt. Oboje zadowoleni i wypoczęci. Tego było im trzeba!

Późnym popołudniem są już na miejscu. Stoją uśmiechnięci i opaleni  po środku stacji i jakoś dziwnie nie mogą się rozejść.

-Było super.- mówi w końcu Kaśka

-Tak. Dziękuję ci.

-Myślę, że nie będziesz tego wspominał, jak te twoje wakacje w Mielnie.

-Nie! na pewno nie! Mam coś dla ciebie.- podaje jej grubą kopertę.

-Co to jest?

-Zajrzyj.- uśmiecha się tajemniczo.

-O! łał!! – w środku są wywołane zdjęcia- Dziękuję- rzuca mu się na szyję i całuje go- Kiedy dałeś radę to zrobić?

-Jak to mówią, licho nie śpi!- patrzy na jej zadowoloną twarz i wcale nie ma ochoty się z nią rozstawać- Odstawić cię do domu?

-Nie. To bez sensu, żebyś jechał z tym wszystkim na drugi koniec miasta.

-W takim razie…do zobaczenia.

-Tak, do zobaczenia.- całuje go i odchodzi w kierunku linii tramwajowej. Adrian rusza w drugą stronę. Kiedy jest w połowie drogi przez dworzec ktoś rzuca się na niego.

-Kaśka!- obejmuje ją - Ty wariatko!- dziewczyna nie przestaje go całować

-Zapomniałam ci coś powiedzieć! Czekałam, aż wrócimy do domu!  Było EKSTRA!- całuje go jeszcze i pędem rusza w kierunku, z którego przybiegła. Adrian stoi jak głupek pośrodku szerokiego przejścia. I co? Co teraz?

jkamp   
sty 08 2017 igła w stogu siana 8

-Olka?- Adrian z trudem otwiera drzwi. Miał ciężki tydzień w pracy. Jest wykończony i weekend zapowiada się nie najlepiej- Co ty wyprawiasz?- na środku korytarza stoją walizki

-Cześć. Wyprowadzam się.

-Znalazłaś mieszkanie?

-Nie! wyprowadzam się do Michała.- Adrian aż siada z wrażenia

-Mówisz poważnie?

-Tak.  Koło 22 ma po mnie przyjechać.

-Mhm…- Adrian stara się opanować, a Olka krząta się w łazience- Nie rób tego.- mówi jakby do siebie

-Co mówisz?

-Nie wyprowadzaj się do niego.- powtarza patrząc w podłogę

-Chyba nie rozumiem.

-Będziesz tego żałowała.

-To jakiś głupi żart?

-Uwierz mi.

-Adi! Ty chyba na głowę upadłeś!

-Olka! Ja nigdy nie chciałem dla ciebie źle! Naprawdę! Uwierz mi! Nie wyprowadzaj się do niego! Proszę cię! Przemyśl to jeszcze!- wybucha w końcu

-Myślałam, że już się pogodziłeś z tym, że jesteśmy razem!

-Nie! nie o to chodzi! Chodzi o Michała! Proszę cię! Nie do niego! 

-Taki z ciebie przyjaciel? Michał mówił, że…!

-To teraz nie ważne! Znam go lepiej niż ty! Proszę cię! Olka!

-Adrian uspokój się!

-Nie! nie! mam tego dość! Następnym razem zostawię cię zalaną pod dyskoteką! Nie przyjadę! Nie dzwoń do mnie!  Wiem jak się to skończy! Prosiłem cię już poprzednim razem!

-Bez  obaw! Nie zadzwonię!

-Tak?!

-Tak! Wyprowadzam się!

-Świetnie! Pierdolę to! Kurwa mać!- wykrzykuje  i wychodzi na klatkę trzaskając za sobą drzwiami. Odgłos niesie się po całym bloku. Po chwili na korytarzu pojawiają się sąsiedzi. Adrian aż trzęsie się ze złości. Opanowuje się, żeby nie wrócić i nie powiedzieć Olce, jak było kiedy odeszła

-Panie Adrianie? Wszystko w porządku?- pyta zdumiona sąsiadka

-Tak, przepraszam, pani Alu. To się nie powtórzy.- mówi przez zaciśnięte zęby

-W takim razie dobranoc.- wraca do mieszkania i zamyka za sobą drzwi

-Dobranoc. Osz! Kurwa!-mówi do siebie i rusza na dół. Szybko wybiera numer

-Hej! Co nowego?

-Muszę do ciebie przyjechać, albo…

-Adi! Co się dzieje?- Paula już po głosie poznaje, że coś jest nie tak

-Muszę wyjść z domu!

-Przyjechać po ciebie?

-Nie! dam radę!- Adrian nawet nie ma zamiaru wsiadać w auto. Chociaż Paula mieszka właściwie na drugim końcu miasta, zamierza iść pieszo. Gotuje się ze złości i liczy na to, że w czasie spaceru ujdą z niego te emocje. Wszystkie mięśnie ma naprężone i czuje, że gdyby tylko mógł przyłożyłby pierwszej osobie z brzegu. Musi ochłonąć

-Adrian!- słyszy za sobą, ale nie ma zamiaru się oglądać- Adrian! Stój! -ktoś go w końcu dopada- Hej! Nie słyszałeś jak cię wołam?

-Sorry! Zamyśliłem się.

- Co to za mina? Spieszysz się gdzieś?

-Kaśka…- oddycha ciężko

-Masz jakieś kłopoty?

-Nie wiem, co mam ci powiedzieć.

-Ok! To nic nie mów! Jedźmy gdzieś! Dzisiaj ja zapraszam!

-Chyba nie jestem w najlepszej formie.

-Widzę!- śmieje się dziewczyna – Nastroszyłeś się!- Adrianowi opada szczęka, ale po chwili zaczyna się śmiać. Tego mu było trzeba. Kogoś kto rozładuje to napięcie

-Dobrze, że mnie zaczepiłaś.

-To co? Jedziesz ze mną czy oddalasz się w stronę zachodzącego słońca?

- Zależy.

-Od czego?

- Dokąd jedziemy?

-Ja nie pytałam!!

-Dobra! Wchodzę w to!

-Wiedziałam! To dawaj!- bierze go za rękę i ciągnie za sobą. W tej chwili dzwoni jego telefon, ale Adrian wyłącza go. Chce się odciąć, a tylko Kaśka nie wie nic o jego sytuacji, a najważniejsze, że nawet nie wypytuje.   

Ona jest nieprzewidywalna! Poznaje jej zwariowanych przyjaciół, których imion nawet nie stara się zapamiętać! Jedno jest pewne! Są równie zwariowani, jak ona, a może nawet jeszcze bardziej? Wszyscy szaleją  w czyimś domu! Panuje niewiarygodny bałagan i gra głośna muzyka. Ktoś tańczy, ktoś się śmieje! Najpierw kilka drinków, a potem robi się jeszcze głośniej! Impreza przenosi się go ogrodu. Dlaczego? A kto to wie?  Kaśka śmieje się widząc zszokowany wyraz jego twarzy. Totalny luz! Szał! I w końcu lądują w ogrodowym  basenie!  Nawet nie pamięta, jak to się stało! Wskakują do wody w ciuchach! Tak! Hura! Świetnie!  Czemu w tym basenie jest piana? Nikt nawet nie pyta! Szybko organizują wybory miss mokrego podkoszulka. Dom wygląda jak pobojowisko. Dziewczyny zaczynają tańczyć na stołach! To jakiś obłęd! Adrian, który zawsze się ograniczał, nagle czuje ten przypływ wolności, radości i w końcu zapomina, czemu właściwie się tutaj znalazł! Czuje też usta Kaśki na swojej szyi i nie może się opanować. Sadza ją na kuchennym blacie i całuje. Sprawia mu to niemałą przyjemność! Jak dawno tego nie doświadczył! Coś spada, coś się tłucze, nikt nawet nie zwraca na to uwagi. Wszyscy pochłonięci są tą nieogarniętą imprezą.

Budzi się w mieszkaniu, którego w ogóle nie pamięta. Nie bardzo nawet wie, jak się tutaj znalazł! Przed sobą widzi obcą przestrzeń. Nie jest w stanie ruszyć się z miejsca. Oddycha głęboko i stara się zorientować, gdzie  w ogóle jest. Kiedy się odwraca, widzi przed sobą uśmiechniętą twarz Kaśki. O kurwa…..nic nie pamięta.

-Cześć. Wyspałeś się?

-Chyba tak.

-Wyglądasz dużo lepiej.- gładzi go po policzku

-To dobrze.- stara się uśmiechnąć

-Nie martw się. Wszystko ok.

- Co to ma znaczyć?

- Tylko to, że cię przenocowałam. Nie zadawaj zbędnych pytań. – Adrian dochodzi powoli do siebie. Jest jej wdzięczny, ale kiedy patrzy na nią, taką rozespaną, ciepłą i pachnącą ma ochotę ją pocałować.

-Dziękuję….- odsuwa ciemne, kręcone  włosy z jej twarzy i całuje ją delikatnie.

-…nie ma sprawy…-  ona reaguje inaczej niż by się tego spodziewał. Tuli się i przybliża do niego.  Nie wstydzi się, wręcz przeciwnie. Zdaje się być zadowolona z takiego obrotu spraw. Zaczyna go całować. Najpierw po torsie, a potem przesuwa się wyżej, na szyję….mmm… jej usta są miękkie, smakują truskawkami…. O Boże….nie ma odwrotu…jej dłonie wędrują po jego ciele… a dlaczego on nie ma nic na sobie…? Hm! No tak! Basen!! Szybko okazuje się, że Kaśka też jest naga…. To podnieca go jeszcze bardziej….  Bardziej niż by się tego spodziewał i bardziej niż by tego chciał…. chociaż…. czy na pewno?

- Nie przestawaj…- szepcze ona  między westchnieniami i prowadzi go w tej szalonej chwili. Adrian poddaje się temu.  Pocałunkami dociera do ciekawego tatuażu. Mała czarna jaszczurka wspina się po ciele dziewczyny na wysokości łopatki. Tak! Chce być z nią, chce być tutaj, chce zapomnieć….chwilę potem i jej usta przesuwają się po jego ciele powodując rozkoszne dreszcze.

-Co ty robisz….- jego mięśnie naprężają się pod wpływem jej dotyku

-Proszę cię…chyba zwariuję….- szepcze. Kochają się spokojnie, chociaż każdy oddech wywołuje u nich nową falę podniecenia. Są stęsknieni tej właśnie chwili, jakby czekali na nią od zawsze….Adrian zapomina o wszystkich swoich zmartwieniach. Przy niej nic nie jest ważnie…. Jej ciche westchnienia zagłuszają wszystkie jego niepokoje….  Jej ciemne, kręcone włosy opadają mu na twarz przy każdym pocałunku…

-Kaśka… - mówi ostatkiem sił. Kiedy łapie ją mocno za biodra i dochodzi, jej paznokcie wbijają mu się w przedramię, ale w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia

-Cicho… - dziewczyna wygina się w łuk…. Teraz może podziwiać ją w pełnej krasie…. Jest piekielnie zgrabna… pasują do siebie, jak nikt inny… jej dłonie  rozluźniają się i wędrują po jego mocnych ramionach. Włosy, a potem głowa opadają na klatkę piersiową.  Ona zaczyna się śmiać i całuje go delikatnie… Adrian oddycha ciężko

-Wariatka…- jej loki łaskoczą go po twarzy, ale też w końcu zaczyna się śmiać razem z nią. Jego dłonie wędrują po jej ciele, gładząc ją delikatnie.

-Dobrze mi…- przyznaje z uśmiechem

-Mnie też.- nie czuł się tak od dawna

-A teraz koniec romantyzmu. Zaraz tu będzie moja współlokatorka. Wstawaj.

-Nic nie może trwać wiecznie. 

-Może. Mam ponad tydzień wolnego między egzaminami….- mruga do niego

-I?- leży rozłożony

-Nie wiem….-Uśmiecha się szeroko

-Ale ja wiem…- włącza telefon. Od razu wyświetla się tona nieodebranych wiadomości i połączeń.

-Uuu… ktoś się urwał….- śmieje się Kaśka.

-Poczekaj chwilę.- wybiera numer do Zbyszka.

-Tak?- słyszy jego stanowczy głos- Spodziewałem się telefonu

-Zbyszek… potrzebuję parę dni urlopu…

-Starczy tydzień? Tylko tyle mogę ci dać.

-Spokojne. Dzięki.

-Ale muszę przerzucić cię do innej ekipy.

-Nie będę protestował

-Wiedziałem, że tak się to skończy. Za tydzień w poniedziałek widzę cię w pracy.

-W porządku. Będę.

-Do zobaczenia.- rozłącza się i uśmiecha do Kaśki

-Masz jakieś plany na wakacje?

-Chyba chwilowo nie.

-To pakuj się.

-Oszalałeś?

-Wcale! Za 2 godziny masz być gotowa. Przyjadę po ciebie.

-Nie! zróbmy to inaczej!

-Chyba boję się twoich pomysłów!

-Widzimy się o 20 na dworcu pkp.

-Poważnie?- śmieje się Adrian

-Tak! Żadne z nas nie ma planów, więc wsiadamy w pierwszy pociąg i zobaczymy, gdzie wylądujemy

-Brzmi ekstra!

-Poczekaj. Twoje ubrania są na balkonie. Może wyschły.

-Byłoby dobrze!- śmieje się Adrian

-Wiesz, nie wyglądasz na takiego, ale naprawdę jesteś zwariowany gorzej niż ja!

-Coś mi się wydaje, że na długo zapamiętam te nasze wakacje.

Adrian wychodzi z bloku i nawet dokładnie nie wie, w jakiej części miasta się znajduje. Nazwa ulicy nic mu nie mówi. To nieźle! Gdzieś w oddali słychać tramwaj. W porządku. Rusza w tym kierunku. Szybko dostaje się do domu. Zupełnie już zapominając o tym, że znów mieszka sam.

-U! jaki porządeczek!- śmieje się do siebie. Na kuchennym blacie leży kartka. Od razu poznaje, że to od Olki. „ Adi… ble ble ble ble ble ble Michał ble ble ble. Dziękuje  za wszystko Olka. “ aż cisną mu się na usta słowa, które bardzo chętnie by jej teraz powiedział! Nie ma jednak zamiaru psuć sobie tego dnia! Wyrzuca kartkę do kosza i szybko wchodzi pod prysznic.  Ma doskonały humor. Gorąca woda powoduje, że szybko się rozluźnia. Jest świeży i pachnący. Uwielbia ten stan! Owija się ręcznikiem i wychodzi .

-Cześć!- w kuchni siedzi Paula

-Kurde! Zaskoczyłaś mnie!

-No! Nie wątpię! Czekałam wczoraj na ciebie! Myślałam, że oszaleje! Gdzie byłeś?

-Nie dotarłem. Przepraszam. Spotkałem znajomych.

-Nie mogłeś zadzwonić? Tak, jak to robią normalni ludzie?

-Telefon mi padł!

-Co ci się stało?- patrzy na ślad po paznokciach Kaśki

-Nic takiego! Nieważne!

-Więc?

-Co?- wzrusza ramionami

-Co teraz?

-No nic! Ubiorę się, zjem śniadanie i tyle! Ale najpierw kawa!

-Ktoś cię podmienił? Co z tobą?

-Mam świetny nastrój! Nie psujmy tego! 

-Cieszę się, że jakoś się trzymasz.

-No wiesz! Nie spodziewałem się, że tak gładko pójdzie.

-Rozmawiałam z Michałem

-I co?- krząta się po kuchni- Kawa?

-Tak, chętnie. Wracając do tematu…  noooo ponoć nieźle się z Olką pokłóciliście.

-To nieprawda. Powiedziałem jej, co o tym myślę. Na tym stanęło.

- Nie poznaję cię!- sam siebie nie poznaje! Wyjeżdża z dziewczyną, którą widział raptem 3 razy! Ale może właśnie to jest mu potrzebne? Do tej pory stał w miejscu! Myślał tylko o tym, co robi i z kim jest Ola. Może pora coś zmienić? Czas pomyśleć o sobie i trochę się w końcu zabawić?

-To chyba dobrze nie? Robię postępy! A teraz przepraszam, ale chyba wypada się ubrać, zanim zgubię mój ręczniczek.- mruga do niej z uśmiechem i znika w swojej sypialni. Paula zaczyna się śmiać

-Jesteś niesamowity.

-A teraz…- chwilę później pojawia się w swoim zwyczajowym weekendowym stroju. Luźne dresy i koszulka to właśnie to, co najbardziej lubi w wolny dzień. Siada przed Paulą na kuchennym krześle i lapie ją za ręce. Patrzy jej prosto w oczy z zalotną miną. Paula nie bardzo wie, co ma o tym wszystkim myśleć- Teraz Paula …. Mam do ciebie taką ogromną prośbę.- mówi ściszonym głosem

-Jak ogromną?

-Zajmij się moim mieszkaniem.

-Co?- przytomnieje

-Wyjeżdżam na tydzień. Gdyby cos się działo, ktoś musi mieć klucze.

-Dokąd wyjeżdżasz?

-Widzisz, to trochę skomplikowane, bo sam jeszcze nie bardzo wiem. Gdziekolwiek.

-Adrian! Przestań pieprzyć, dobrze?

-Nie wiem! Serio! Doczepiłem się do znajomych!

-Przecież ty poza pracą nie masz znajomych!

-Nie drąż! – mówi w końcu.- Nawet ty nie musisz wiedzieć wszystkiego.

-Odezwiesz się, że wszystko w porządku?

-Nie. Nie zabieram telefonu. Chce mieć spokój.- Paula jest przerażona. Wie, jak Adrian przeżył, kiedy Olka od niego odeszła. Był załamany. A co jeśli ten jego dobry nastrój to tylko poza i coś mu się stanie?

-Ok. to chociaż daj znać, jak wrócisz.

-Jasne! Ale jak chcesz to wyśle ci pocztówkę!- śmieje się

-Jesteś nienormalny! Idę do pracy.

-Paula! Dzięki za wszystko.- mruga do niej i znika w łazience.

jkamp