sty 08 2017

igła w stogu siana 8


-Olka?- Adrian z trudem otwiera drzwi. Miał ciężki tydzień w pracy. Jest wykończony i weekend zapowiada się nie najlepiej- Co ty wyprawiasz?- na środku korytarza stoją walizki

-Cześć. Wyprowadzam się.

-Znalazłaś mieszkanie?

-Nie! wyprowadzam się do Michała.- Adrian aż siada z wrażenia

-Mówisz poważnie?

-Tak.  Koło 22 ma po mnie przyjechać.

-Mhm…- Adrian stara się opanować, a Olka krząta się w łazience- Nie rób tego.- mówi jakby do siebie

-Co mówisz?

-Nie wyprowadzaj się do niego.- powtarza patrząc w podłogę

-Chyba nie rozumiem.

-Będziesz tego żałowała.

-To jakiś głupi żart?

-Uwierz mi.

-Adi! Ty chyba na głowę upadłeś!

-Olka! Ja nigdy nie chciałem dla ciebie źle! Naprawdę! Uwierz mi! Nie wyprowadzaj się do niego! Proszę cię! Przemyśl to jeszcze!- wybucha w końcu

-Myślałam, że już się pogodziłeś z tym, że jesteśmy razem!

-Nie! nie o to chodzi! Chodzi o Michała! Proszę cię! Nie do niego! 

-Taki z ciebie przyjaciel? Michał mówił, że…!

-To teraz nie ważne! Znam go lepiej niż ty! Proszę cię! Olka!

-Adrian uspokój się!

-Nie! nie! mam tego dość! Następnym razem zostawię cię zalaną pod dyskoteką! Nie przyjadę! Nie dzwoń do mnie!  Wiem jak się to skończy! Prosiłem cię już poprzednim razem!

-Bez  obaw! Nie zadzwonię!

-Tak?!

-Tak! Wyprowadzam się!

-Świetnie! Pierdolę to! Kurwa mać!- wykrzykuje  i wychodzi na klatkę trzaskając za sobą drzwiami. Odgłos niesie się po całym bloku. Po chwili na korytarzu pojawiają się sąsiedzi. Adrian aż trzęsie się ze złości. Opanowuje się, żeby nie wrócić i nie powiedzieć Olce, jak było kiedy odeszła

-Panie Adrianie? Wszystko w porządku?- pyta zdumiona sąsiadka

-Tak, przepraszam, pani Alu. To się nie powtórzy.- mówi przez zaciśnięte zęby

-W takim razie dobranoc.- wraca do mieszkania i zamyka za sobą drzwi

-Dobranoc. Osz! Kurwa!-mówi do siebie i rusza na dół. Szybko wybiera numer

-Hej! Co nowego?

-Muszę do ciebie przyjechać, albo…

-Adi! Co się dzieje?- Paula już po głosie poznaje, że coś jest nie tak

-Muszę wyjść z domu!

-Przyjechać po ciebie?

-Nie! dam radę!- Adrian nawet nie ma zamiaru wsiadać w auto. Chociaż Paula mieszka właściwie na drugim końcu miasta, zamierza iść pieszo. Gotuje się ze złości i liczy na to, że w czasie spaceru ujdą z niego te emocje. Wszystkie mięśnie ma naprężone i czuje, że gdyby tylko mógł przyłożyłby pierwszej osobie z brzegu. Musi ochłonąć

-Adrian!- słyszy za sobą, ale nie ma zamiaru się oglądać- Adrian! Stój! -ktoś go w końcu dopada- Hej! Nie słyszałeś jak cię wołam?

-Sorry! Zamyśliłem się.

- Co to za mina? Spieszysz się gdzieś?

-Kaśka…- oddycha ciężko

-Masz jakieś kłopoty?

-Nie wiem, co mam ci powiedzieć.

-Ok! To nic nie mów! Jedźmy gdzieś! Dzisiaj ja zapraszam!

-Chyba nie jestem w najlepszej formie.

-Widzę!- śmieje się dziewczyna – Nastroszyłeś się!- Adrianowi opada szczęka, ale po chwili zaczyna się śmiać. Tego mu było trzeba. Kogoś kto rozładuje to napięcie

-Dobrze, że mnie zaczepiłaś.

-To co? Jedziesz ze mną czy oddalasz się w stronę zachodzącego słońca?

- Zależy.

-Od czego?

- Dokąd jedziemy?

-Ja nie pytałam!!

-Dobra! Wchodzę w to!

-Wiedziałam! To dawaj!- bierze go za rękę i ciągnie za sobą. W tej chwili dzwoni jego telefon, ale Adrian wyłącza go. Chce się odciąć, a tylko Kaśka nie wie nic o jego sytuacji, a najważniejsze, że nawet nie wypytuje.   

Ona jest nieprzewidywalna! Poznaje jej zwariowanych przyjaciół, których imion nawet nie stara się zapamiętać! Jedno jest pewne! Są równie zwariowani, jak ona, a może nawet jeszcze bardziej? Wszyscy szaleją  w czyimś domu! Panuje niewiarygodny bałagan i gra głośna muzyka. Ktoś tańczy, ktoś się śmieje! Najpierw kilka drinków, a potem robi się jeszcze głośniej! Impreza przenosi się go ogrodu. Dlaczego? A kto to wie?  Kaśka śmieje się widząc zszokowany wyraz jego twarzy. Totalny luz! Szał! I w końcu lądują w ogrodowym  basenie!  Nawet nie pamięta, jak to się stało! Wskakują do wody w ciuchach! Tak! Hura! Świetnie!  Czemu w tym basenie jest piana? Nikt nawet nie pyta! Szybko organizują wybory miss mokrego podkoszulka. Dom wygląda jak pobojowisko. Dziewczyny zaczynają tańczyć na stołach! To jakiś obłęd! Adrian, który zawsze się ograniczał, nagle czuje ten przypływ wolności, radości i w końcu zapomina, czemu właściwie się tutaj znalazł! Czuje też usta Kaśki na swojej szyi i nie może się opanować. Sadza ją na kuchennym blacie i całuje. Sprawia mu to niemałą przyjemność! Jak dawno tego nie doświadczył! Coś spada, coś się tłucze, nikt nawet nie zwraca na to uwagi. Wszyscy pochłonięci są tą nieogarniętą imprezą.

Budzi się w mieszkaniu, którego w ogóle nie pamięta. Nie bardzo nawet wie, jak się tutaj znalazł! Przed sobą widzi obcą przestrzeń. Nie jest w stanie ruszyć się z miejsca. Oddycha głęboko i stara się zorientować, gdzie  w ogóle jest. Kiedy się odwraca, widzi przed sobą uśmiechniętą twarz Kaśki. O kurwa…..nic nie pamięta.

-Cześć. Wyspałeś się?

-Chyba tak.

-Wyglądasz dużo lepiej.- gładzi go po policzku

-To dobrze.- stara się uśmiechnąć

-Nie martw się. Wszystko ok.

- Co to ma znaczyć?

- Tylko to, że cię przenocowałam. Nie zadawaj zbędnych pytań. – Adrian dochodzi powoli do siebie. Jest jej wdzięczny, ale kiedy patrzy na nią, taką rozespaną, ciepłą i pachnącą ma ochotę ją pocałować.

-Dziękuję….- odsuwa ciemne, kręcone  włosy z jej twarzy i całuje ją delikatnie.

-…nie ma sprawy…-  ona reaguje inaczej niż by się tego spodziewał. Tuli się i przybliża do niego.  Nie wstydzi się, wręcz przeciwnie. Zdaje się być zadowolona z takiego obrotu spraw. Zaczyna go całować. Najpierw po torsie, a potem przesuwa się wyżej, na szyję….mmm… jej usta są miękkie, smakują truskawkami…. O Boże….nie ma odwrotu…jej dłonie wędrują po jego ciele… a dlaczego on nie ma nic na sobie…? Hm! No tak! Basen!! Szybko okazuje się, że Kaśka też jest naga…. To podnieca go jeszcze bardziej….  Bardziej niż by się tego spodziewał i bardziej niż by tego chciał…. chociaż…. czy na pewno?

- Nie przestawaj…- szepcze ona  między westchnieniami i prowadzi go w tej szalonej chwili. Adrian poddaje się temu.  Pocałunkami dociera do ciekawego tatuażu. Mała czarna jaszczurka wspina się po ciele dziewczyny na wysokości łopatki. Tak! Chce być z nią, chce być tutaj, chce zapomnieć….chwilę potem i jej usta przesuwają się po jego ciele powodując rozkoszne dreszcze.

-Co ty robisz….- jego mięśnie naprężają się pod wpływem jej dotyku

-Proszę cię…chyba zwariuję….- szepcze. Kochają się spokojnie, chociaż każdy oddech wywołuje u nich nową falę podniecenia. Są stęsknieni tej właśnie chwili, jakby czekali na nią od zawsze….Adrian zapomina o wszystkich swoich zmartwieniach. Przy niej nic nie jest ważnie…. Jej ciche westchnienia zagłuszają wszystkie jego niepokoje….  Jej ciemne, kręcone włosy opadają mu na twarz przy każdym pocałunku…

-Kaśka… - mówi ostatkiem sił. Kiedy łapie ją mocno za biodra i dochodzi, jej paznokcie wbijają mu się w przedramię, ale w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia

-Cicho… - dziewczyna wygina się w łuk…. Teraz może podziwiać ją w pełnej krasie…. Jest piekielnie zgrabna… pasują do siebie, jak nikt inny… jej dłonie  rozluźniają się i wędrują po jego mocnych ramionach. Włosy, a potem głowa opadają na klatkę piersiową.  Ona zaczyna się śmiać i całuje go delikatnie… Adrian oddycha ciężko

-Wariatka…- jej loki łaskoczą go po twarzy, ale też w końcu zaczyna się śmiać razem z nią. Jego dłonie wędrują po jej ciele, gładząc ją delikatnie.

-Dobrze mi…- przyznaje z uśmiechem

-Mnie też.- nie czuł się tak od dawna

-A teraz koniec romantyzmu. Zaraz tu będzie moja współlokatorka. Wstawaj.

-Nic nie może trwać wiecznie. 

-Może. Mam ponad tydzień wolnego między egzaminami….- mruga do niego

-I?- leży rozłożony

-Nie wiem….-Uśmiecha się szeroko

-Ale ja wiem…- włącza telefon. Od razu wyświetla się tona nieodebranych wiadomości i połączeń.

-Uuu… ktoś się urwał….- śmieje się Kaśka.

-Poczekaj chwilę.- wybiera numer do Zbyszka.

-Tak?- słyszy jego stanowczy głos- Spodziewałem się telefonu

-Zbyszek… potrzebuję parę dni urlopu…

-Starczy tydzień? Tylko tyle mogę ci dać.

-Spokojne. Dzięki.

-Ale muszę przerzucić cię do innej ekipy.

-Nie będę protestował

-Wiedziałem, że tak się to skończy. Za tydzień w poniedziałek widzę cię w pracy.

-W porządku. Będę.

-Do zobaczenia.- rozłącza się i uśmiecha do Kaśki

-Masz jakieś plany na wakacje?

-Chyba chwilowo nie.

-To pakuj się.

-Oszalałeś?

-Wcale! Za 2 godziny masz być gotowa. Przyjadę po ciebie.

-Nie! zróbmy to inaczej!

-Chyba boję się twoich pomysłów!

-Widzimy się o 20 na dworcu pkp.

-Poważnie?- śmieje się Adrian

-Tak! Żadne z nas nie ma planów, więc wsiadamy w pierwszy pociąg i zobaczymy, gdzie wylądujemy

-Brzmi ekstra!

-Poczekaj. Twoje ubrania są na balkonie. Może wyschły.

-Byłoby dobrze!- śmieje się Adrian

-Wiesz, nie wyglądasz na takiego, ale naprawdę jesteś zwariowany gorzej niż ja!

-Coś mi się wydaje, że na długo zapamiętam te nasze wakacje.

Adrian wychodzi z bloku i nawet dokładnie nie wie, w jakiej części miasta się znajduje. Nazwa ulicy nic mu nie mówi. To nieźle! Gdzieś w oddali słychać tramwaj. W porządku. Rusza w tym kierunku. Szybko dostaje się do domu. Zupełnie już zapominając o tym, że znów mieszka sam.

-U! jaki porządeczek!- śmieje się do siebie. Na kuchennym blacie leży kartka. Od razu poznaje, że to od Olki. „ Adi… ble ble ble ble ble ble Michał ble ble ble. Dziękuje  za wszystko Olka. “ aż cisną mu się na usta słowa, które bardzo chętnie by jej teraz powiedział! Nie ma jednak zamiaru psuć sobie tego dnia! Wyrzuca kartkę do kosza i szybko wchodzi pod prysznic.  Ma doskonały humor. Gorąca woda powoduje, że szybko się rozluźnia. Jest świeży i pachnący. Uwielbia ten stan! Owija się ręcznikiem i wychodzi .

-Cześć!- w kuchni siedzi Paula

-Kurde! Zaskoczyłaś mnie!

-No! Nie wątpię! Czekałam wczoraj na ciebie! Myślałam, że oszaleje! Gdzie byłeś?

-Nie dotarłem. Przepraszam. Spotkałem znajomych.

-Nie mogłeś zadzwonić? Tak, jak to robią normalni ludzie?

-Telefon mi padł!

-Co ci się stało?- patrzy na ślad po paznokciach Kaśki

-Nic takiego! Nieważne!

-Więc?

-Co?- wzrusza ramionami

-Co teraz?

-No nic! Ubiorę się, zjem śniadanie i tyle! Ale najpierw kawa!

-Ktoś cię podmienił? Co z tobą?

-Mam świetny nastrój! Nie psujmy tego! 

-Cieszę się, że jakoś się trzymasz.

-No wiesz! Nie spodziewałem się, że tak gładko pójdzie.

-Rozmawiałam z Michałem

-I co?- krząta się po kuchni- Kawa?

-Tak, chętnie. Wracając do tematu…  noooo ponoć nieźle się z Olką pokłóciliście.

-To nieprawda. Powiedziałem jej, co o tym myślę. Na tym stanęło.

- Nie poznaję cię!- sam siebie nie poznaje! Wyjeżdża z dziewczyną, którą widział raptem 3 razy! Ale może właśnie to jest mu potrzebne? Do tej pory stał w miejscu! Myślał tylko o tym, co robi i z kim jest Ola. Może pora coś zmienić? Czas pomyśleć o sobie i trochę się w końcu zabawić?

-To chyba dobrze nie? Robię postępy! A teraz przepraszam, ale chyba wypada się ubrać, zanim zgubię mój ręczniczek.- mruga do niej z uśmiechem i znika w swojej sypialni. Paula zaczyna się śmiać

-Jesteś niesamowity.

-A teraz…- chwilę później pojawia się w swoim zwyczajowym weekendowym stroju. Luźne dresy i koszulka to właśnie to, co najbardziej lubi w wolny dzień. Siada przed Paulą na kuchennym krześle i lapie ją za ręce. Patrzy jej prosto w oczy z zalotną miną. Paula nie bardzo wie, co ma o tym wszystkim myśleć- Teraz Paula …. Mam do ciebie taką ogromną prośbę.- mówi ściszonym głosem

-Jak ogromną?

-Zajmij się moim mieszkaniem.

-Co?- przytomnieje

-Wyjeżdżam na tydzień. Gdyby cos się działo, ktoś musi mieć klucze.

-Dokąd wyjeżdżasz?

-Widzisz, to trochę skomplikowane, bo sam jeszcze nie bardzo wiem. Gdziekolwiek.

-Adrian! Przestań pieprzyć, dobrze?

-Nie wiem! Serio! Doczepiłem się do znajomych!

-Przecież ty poza pracą nie masz znajomych!

-Nie drąż! – mówi w końcu.- Nawet ty nie musisz wiedzieć wszystkiego.

-Odezwiesz się, że wszystko w porządku?

-Nie. Nie zabieram telefonu. Chce mieć spokój.- Paula jest przerażona. Wie, jak Adrian przeżył, kiedy Olka od niego odeszła. Był załamany. A co jeśli ten jego dobry nastrój to tylko poza i coś mu się stanie?

-Ok. to chociaż daj znać, jak wrócisz.

-Jasne! Ale jak chcesz to wyśle ci pocztówkę!- śmieje się

-Jesteś nienormalny! Idę do pracy.

-Paula! Dzięki za wszystko.- mruga do niej i znika w łazience.

jkamp