9
Któregoś dnia, kiedy czeka przed szkołą na Oliviera zaczepiają ją jacyś chłopcy z maturalnej klasy. Zna ich tylko z widzenia. Są gburowaci i często wywołują bójki. Olo prowadza się z nimi od zawsze. Dzięki nim ma tyle ujemnych punktów z zachowania. Marta boi się takich ludzi. Wie, że są nieobliczalni. Jeden z nich klepie ją pośladek i zaczyna:
-To jak złotko? Bzyknął cię już?- Marta stoi, jak sparaliżowana- Bo nie chce się nam pochwalić!- nagle tuż obok pojawia się Olivier.
-Precz.- rzuca z wściekłością przez zaciśnięte zęby
- O! Jest nasz zainteresowany! Kuzyn dał radę, a ty jakoś nas unikasz, przyjacielu!
- Załatwmy to gdzie indziej.- mówi powoli. Marta widzi jego błyszczące ze złości oczy
- Chcę wiedzieć, kiedy oddasz mi kasę za przegraną.... semestr już dawno się skończył, twój czas też!- uśmiecha się tamten
- Nie będę przy niej o tym rozmawiał.
-Jakiś ty nagle szarmancki! Nie byłeś taki, kiedy zakładałeś się, że będzie twoja w pół roku.- Olo bez zastanowienia wymierza chłopakowi cios prosto w szczękę.
-Policzymy się później.- warczy i ciągnie Martę za sobą. Trzęsie się ze złości.
-Czy to są twoi przyjaciele?
- Nie, to nie są moi przyjaciele.
-No tak! Nie masz dla nich czasu, bo kto by wygrywał za ciebie zakłady, prawda?- szarpie się i wyrywa dłoń z jego mocnego uścisku
- Marta! To wcale nie tak!!
-A jak? Jak mam to rozumieć?
-To był tylko żart.
- Ładny mi żart! Zakładać się o kogoś! Świetna zabawa!- łzy napływają jej do oczu. Czuje smak porażki. Więc to tak? Założył się o nią? To dlatego tak bardzo zabiegał o spotkania? A ona zadłużyła się w nim, jak głupia!
- Marta przestań...- próbuje ją przytulić, ale wyrywa mu się
- A ja ci wierzyłam! Wierzyłam we wszystko!!
-Daj spokój! Chodź!
- Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz!- po jej policzkach spływają krople, które palą.
- Wsiadaj i proszę cię, nie rób scen.
-Cholerny wariat!!- krzyczy na całe gardło i rusza w stronę przystanku. Czuje niemal taką nienawiść, jak Olivier.
Wraca do domu autobusem. Widzi, jak Olo jedzie tuż za nią. Wieczorem, kiedy dzwoni, nie odbiera. Okno zasłania roletą i długo płacze.
Nazajutrz pojawia się wściekły przed szkołą. Wywołuje awanturę i dyrektor każe jemu i jego „kolegom” opuścić teren szkoły. Dzwoni też na policję. To jeszcze bardziej rozwściecza Oliviera. Po wyjściu z budynku bije chłopaka, który zaczepił ją poprzedniego dnia. Pod szkołą znów się dzieje. Oliviera zgarnia policja.
W święta wielkanocne Olo jakby zapada się pod ziemię. Nie ma go przez długi czas.
Któregoś dnia pojawia się pod jej domem. Marta widzi go z okna. Patrzy w jej stronę i pali papierosa. W końcu odzywa się jej telefon. Nie odbiera. W dalszym ciągu jest na niego strasznie zła. Nie może mu zapomnieć to, że zrobił z niej przedmiot zakładu.
Codziennie wraca do domu sama. Olo zawsze jest gdzieś obok, ale stara się nie zwracać na to uwagi. Nadal jest mocno poruszona.
Dopiero na początku maja poprawia jej się nastrój. Wieczorem, kiedy słyszy podjeżdżający motor wygląda przez okno. Na szybie narysowane są małe serduszka, ktoś przykleił zdjęcie. Ich wspólne zdjęcie z pierwszego wyjścia do Klubu. Olo jest na nim uśmiechnięty, obejmuje ją umięśnionym ramieniem, a ona patrzy na niego. Na odwrocie widnieje napis: „obrażalska burżujka”. Siada na łóżku i wpatruje się w fotografię. Kiedy dzwoni telefon odbiera, ale nikt się nie odzywa. Wie, że to ON.
Nie zamierza tak szybko wszystkiego zapomnieć, ale zza firanki wyłania się Olivier.
przykuca przed nią i łapie ją za ręce.
-Nie chciałem.- całuje ją po dłoniach- Słyszysz?- powtarza niemal szeptem. Podnosi w końcu wzrok i wpatruje się w nią. – Wróć do mnie.- tak, świat schodzi na psy! On Olivier przeprasza... co za podłe uczucie! Ale skąd mógł wiedzieć, że po pół roku ta dziewczyna, przedmiot śmiesznego zakładu, stanie się kimś najważniejszym w jego życiu, kimś dla kogo on, Olivier, uznaje, że warto wstać z łóżka.
Marta ujmuje jego twarz i przyciąga go do siebie. Zaczyna ją całować.
- Nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz?
-Nigdy. Obiecuję.- przytula się do niej mocno. Zostają zamknięci w jej pokoju. Olivier wychodzi dopiero nad ranem. Szczęśliwy, że znów są razem.