Najnowsze wpisy


lis 05 2017 igła w stogu siana 10

W mieszkaniu jest cicho i pusto. Postanawia włączyć telefon. Wiadomości zaczynają przychodzić, jak szalone.  Adrian idzie się wykąpać i przebrać. Wszystkie brudne rzeczy od razu wrzuca do prania. Nie lubi piętrzącego się kosza w łazience. Nawet spod prysznica słyszy, jak jego telefon dzwoni. W końcu traci cierpliwość. Wychodzi i odbiera

-Nareszcie!!

-Cześć Paula.

-Siedzimy, tam, gdzie zwykle. Przyjdziesz?

-Będę za pół godziny.- nie chce być sam. Musi wyjść. Ale najpierw!! Wyjmuje pranie i …. Co to? Coś rozwaliło się w pralce! Niech to szlag! Bilet z numerem telefonu! Kurwa! No nie!! nie! nie będzie się tym teraz zajmował! Szybko wskakuje w świeże ubrania i rusza na miasto. Chętnie zobaczy się ze znajomymi.

-No!!- krzyczy Artek- Jest nasz zaginiony w akcji!

-cześć!- śmieje się Adrian

-Wyglądasz świetnie!!- podsumowuje Paula patrząc na niego szeroko otwartymi oczami

-Odpocząłem!

-Cześć Adrian!- staje przed nim Michał.

-Cześć!- jest szczerze zadowolony na jego widok

-Jak się masz?

-Zajebiście!- uśmiecha się Adrian- A ty?

-Też! Wiesz. Głupio mi. Przepraszam.

-Nie wiem, o czym mówisz!

-O tej historii z Olką.

-Daj spokój.- wzrusza ramionami- Nie mówmy o tym! Jak w robocie? Wszystko ok?

-Dobrze, że  wróciłeś! Ten nowy gościu to jakaś pomyłka!- śmieje się Michał. Adrian uśmiecha się pod nosem. Zdaje sobie sprawę, że jeśli jest tu Michał, to pewnie jest tutaj też Olka.

-Chodź tańczyć!- porywa go Paula. Jeszcze nie dawno jakoś zręcznie by się wywinął, ale teraz? Dlaczego nie! jest w nastroju do zabawy. Szaleje z przyjaciółmi. Tańczy, śmieje się i nawet dał się namówić na kilka piw. Jego znajomi nie mogą w to uwierzyć, ale zgodnie stwierdzają, że ten urlop był mu bardzo potrzebny.  Wrócił zupełnie odmieniony. Zrelaksowany, uśmiechnięty i dokładnie taki jakiego go pamiętają.  Adrian, dusza towarzystwa.  Miał ciężki czas, ale widocznie w końcu się pozbierał. Brakowało im go takiego. Są w doskonałych nastrojach, mimo tego, że następnego dnia czeka ich ciężki dzień w pracy.

W pewnej chwili Adrian kątem oka zauważa Michała. Tańczy z jakąś dziewczyną, której widocznie mocno wpadł w oko… i wygląda na to, że ze wzajemnością. Postanawia sobie,  że w ogóle nie będzie się tym interesował. To nie jego sprawa. Wychodzi na papierosa. Siada na krawężniku i czuje spokój. Po raz pierwszy od dawna. Koniecznie musi znaleźć Kaśkę. Wpadają na siebie, co chwilę, ale to przecież niepoważne!

-Ale co mnie interesuje, że nie chcesz tańczyć! Ja chcę się bawić!- to Michał! Na bank! Zna ten ton

-Mam ochotę iść do domu!- ten głos też poznałby wszędzie. Olka

-To idź i nie psuj zabawy.

-Tak? Żebyś mógł wylądować u tej panienki, tak jak u poprzedniej?

-Skąd ci to przyszło do głowy?

-Nie jestem głupia!

-Nie, ale jesteś pijana!

-Chcę iść do domu.

-To idź! Ja zostaję.- mówi i wraca do środka. No cóż. Ostrzegał ją, że mieszkanie z Michałem nie jest proste. Sam mógłbym o tym powiedzieć niejedno. Doskonale pamięta, jak przyjaciel  się przeprowadzał i prawie trzy tygodnie okupował jego mieszkanie. Adrian każdego ranka budził się z myślą, że nie wie, kogo tym razem zastanie w kuchni albo w łazience. Podczas tego krótkiego czasu przez jego mieszkanie przetoczyła się masa dziewczyn. Ale Michał już taki jest. Ostrzegał Olkę, że to będzie trudne.  Teraz nie może się nad tym zagłębiać. Kilka głębokich wdechów. Cisza, tylko cisza. Nie! Nie ruszaj się! Nawet o tym nie myśl! To ich sprawa! Ich życie! Szybko wraca na dyskotekę, próbując zapomnieć o tym, co słyszał.

-To mów! Gdzie ty w ogóle byłeś?- dopytują, kiedy siada z nimi

-Na mazurach. Warto się tam wybrać! Słowo daję! Dawno się tak nie bawiłem!

-I nawet nie dałeś nikomu znaku, że żyjesz!

-Ej! Chwila! Byłem na wakacjach! Nie pamiętam, żeby któryś z was dzwonił do pracy z urlopu!

-O! To prawda! To jest argument!

-Sam byłeś? Bo coś nam się nie chce wierzyć!

-Nie! byłem ze znajomymi!

-To ty masz jeszcze życie poza pracą?- docina  Artek

-Zdarza mi się, że mam! Ale to do was zawsze wracam!- śmieje się Adrian. Jest głośno, jest wesoło. Od bardzo dawna Adrian tak dobrze nie czuł się ze swoimi przyjaciółmi. Nie chce mu się wracać do domu. Posiedziałby z nimi jeszcze, ale ze względu na długą podróż jest skonany. Wie, że jeśli zostanie, to tak, jak za dawnych czasów, w ogóle się nie położy. Żegna się z nimi i spokojnym krokiem idzie w stronę mieszkania. Ciepła noc sprawia, że mimo zmęczenia ma ochotę na spacer. W drodze do domu rozsiada się na jednej z ławek i spokojnie zapala papierosa. Najchętniej tę noc spędziłby z Kaśką. Uśmiecha się do siebie. Sam nie może uwierzyć, że nie ma do niej żadnego kontaktu. Totalnie go zaćmiło!

-Cześć.- ktoś niespodziewanie przysiada się do niego.

-Cześć.- Adrian jest w szoku. To Olka, jest nieźle wstawiona

-Wróciłeś?

-Tak.

-Dobrze wyglądasz.

-Dzięki. Ty też.

-Zapominasz, że znam cię na wylot. Wiem, kiedy kłamiesz.

-A co wolałabyś ode mnie usłyszeć?- Olka przez chwilę milczy

-Mogę u ciebie przenocować?- mówi w końcu. Adrian szeroko otwiera oczy

-Słucham?

-Dobrze słyszałeś.

-Zaczekaj chwilę.- wybiera numer do Michała. Nic. Postanawia zadzwonić do Pauli

-Co tam? Zgubiłeś się?

-Jest tam Michał?

-Tak. Dać ci go?

-Daj.- w tle słyszy jakąś głuchą rozmowę i po chwili odzywa się Michał.

-Co jest?

-Jestem na ławce na wysokości biblioteki. Jest tu ze mną Olka. Przyjdź i zabierz ją.

-Ty chyba żartujesz!

-Zabierz ją stąd, bo nie chcesz, żebym ja wrócił do klubu.

-Już idę.- mówi i rozłącza się. Adrian siada z powrotem na ławce.

-Do kogo dzwoniłeś?

-Nieważne.

-To co? Przenocujesz mnie?

-Siedź i najlepiej nic już więcej nie mów.- po kilku minutach zjawia się Michał.- Weź ją stąd.- wstaje i rusza powoli w kierunku mieszkania

-Dzięki za telefon. A ty co?- zwraca się do niej- Znowu się nawaliłaś! Nie uważasz, że to przesada?

-Nie rozumiem, o co ci chodzi.

- Dość mam twoich ciągłych fochów! Wiecznie nic ci nie pasuje.- Adrian nie chce słyszeć ich dalszej rozmowy. Wkłada w uszy słuchawki telefonu i  rusza do domu. Jednak po chwili ogląda się. Chce mieć pewność, że Olka za chwilę nie wyląduje u niego. Kątem oka widzi jak Michał łapie ją mocno za przedramię i ciągnie za sobą. Chwilę się szarpią. Nie! nie! nie! NIE! Pogłaśnia muzykę i przyspiesza kroku. Nawet nie chce wiedzieć, jak się to skończy. Wie tylko tyle, że żadne z nich nie jest bez winy. Co może teraz zrobić? Paula. Tak.

Wyciąga ją z dyskoteki, szybciej niż by się tego spodziewał. Już po kilku minutach zjawia się w umówionym miejscu.

-Co teraz?- śmieje się

-Nie wiem! Cokolwiek.

-Chodź- łapie go za rękę. Lądują w jakimś ogródku i Paula zaczyna mu opowiadać o planach na wakacje i o tym, jak ekipa radziła sobie bez niego. Śmieją się. Adrian szybko zapomina o Olce i Michale.

jkamp   
sty 24 2017 igła w stogu siana 9

-Dobra! To co teraz?- Adrian jest uśmiechnięty i zrelaksowany

-Przed chwilą kupiłam 2 bilety!

-To dokąd jedziemy?

-Giżycko!

-Pasuje!

-To świetnie, bo mamy odjazd za 5 minut!- zaczynają biec przez stację, jak wariaci. Potykając się co chwilę i potrącając innych. Cudem zdążają. Zajmują miejsca w przedziale i ustawiają bagaże.

-Wiesz, że ta podróż zajmie nam z 10 godzin?

- Dokładnie 9.40!

-Ale nas wpakowałaś!!

-Nie pożałujesz!

-Wiem! Tylko dlatego się na to zgodziłem!- jej głowa opada na oparcie fotela

-A ja nie wiem, dlaczego na to poszłam.- mówi szczerze

-Bo jesteś szalona!

            Adrian czuje, że ktoś stuka go w ramię. Nie, jeszcze nie. Jeszcze chwilkę… Tak bardzo chce mu się spać. Jest zmęczony. Jednak po chwili, kiedy stukanie staje się bardziej namolne, otwiera oczy.

-Proszę pana, prosił pan, żebym obudził przed Giżyckiem. – stoi nad nim konduktor

-Tak. – próbuje dojść do siebie

-Za jakieś 15 minut będziemy na miejscu.

-Bardzo dziękuję. – stara się wyprostować.  Kaśka śpi nieprzytomnie. Ma rozczochrane włosy i uśmiech na ustach. Patrzy na nią i uznaje, że wygląda niesamowicie. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mu do głowy to zdjęcie. Nie budząc jej sięga do plecaka i pstryk. Błysk flesza na nią nie działa.

-Kasia. Wstawaj. Dojechaliśmy. – gładzi ją po ramieniu

-Mmmhm…- mruczy pod nosem.- …już…

Wysiadają w rześkie powietrze poranka.  Oboje lekko jeszcze zaspani i trochę niepewni, co dalej.  Adrian rozgląda się po stacji i spokojnie rusza w kierunku przystanku taksówek.  Szybko organizuje transport w pobliże ośrodków wypoczynkowych, które o tej porze są jeszcze zamknięte.

-Chodź! Popatrz!- krzyczy nagle Kaśka

-Co za widok!- śmieje się Adrian.  Tuż nad taflą jeziora wisi czerwone słońce i odbija się w wodzie.  Siadają na pomoście podziwiając widok. Kaśka wtula się w niego i opiera mu głowę na ramieniu.

-Będzie ekstra!- kwituje i zaczyna go bez skrępowania całować. Adrian wybucha śmiechem- Co?- patrzy na niego zdziwiona

-Gdybyś widziała minę tej pani, która pije kawę na balkonie….- Kaśka się rozgląda. Faktycznie kobieta zastygła w bezruchu i przygląda się im

-Dzień dobry!- krzyczy Kaśka i macha do niej- Piękny dzień prawda?- pani chyba nie jest zbyt rozmowna, bo szybko znika.

-Poczekaj tu.- Adrian zbiera się i idzie w stronę ośrodka. Jest siódma rano. Coś powinno już być otwarte. Szybko trafia na recepcję i bar. Kupuje kawę na wynos i wraca do Kaśki. Siada za nią otulając ją ramionami.

-Uratowałeś mi życie!- śmieje się dziewczyna.

-Co więcej, mamy gdzie mieszkać.

-Chyba żartujesz?!

-Nie wcale. Założyłem, że zamieszkamy w jednym pokoju. Zresztą! Więcej i tak nie mieli!

-Świetnie!!

-Chodź!- wyjmuje aparat i robi zdjęcie- To tak na początek.

-Podoba mi się to!

-Mamy godzinę, zanim wpuszczą nas do pokoju, ale możemy zostawić walizki na recepcji.

-Co proponujesz?- uśmiecha się od ucha do ucha

-Musimy zobaczyć, co tu jest…. Ale najpierw… koniecznie muszę coś zjeść!- mówi poważnie

-O kurcze! Jesteś tym człowiekiem, który bez śniadania nie funkcjonuje!

-Niestety!- wzrusza ramionami

-Ja też! Ja też!- krzyczy Kaśka- A jednak tacy ludzie jeszcze istnieją!

-Jesteś szalona!

            Zasiadają na stołówce i zaśmiewają się z jakichś historii. Rozumieją się prawie bez słów. Wystarczy im jedno spojrzenie i w lot łapią swoje myśli. Mają świetne humory. Oboje przeczuwają, że czeka ich niezapomniany tydzień.

-O łał! Pokój robi wrażenie!- Kaśka jest zadowolona- Popatrz! Widać jezioro! Ekstra!- Adrian otwiera drzwi na balkon. Świeże powietrze wdziera się do środka.- Idę pod prysznic! Muszę się obudzić!

-W porządku.- mówi spokojnie i siada na zewnątrz. Jaka cisza!

-Adrian! Adrian!- słyszy z łazienki-Przyjdź tu szybko.

-Już idę!- zrywa się z krzesła i wchodzi do zaparowanego pomieszczenia.- Co się stało?- uśmiechnięta Kaśka stoi pod strumieniem gorącej wody, pod który błyskawicznie go wciąga.

-Taka z ciebie cwaniara??- śmieje się Adrian, a woda spływa mu po plecach i twarzy

-Myślałeś, że sama dam tu sobie radę?- Kaśka chichota

- Jeśli nie dasz, to teraz mnie rozbierz!- mokra koszulka szybko ląduje na podłodze

-Mmmm…podoba mi się to…- mruczy dziewczyna, kiedy jego dłonie wędrują po jej namydlonym ciele

- Tak będą wyglądały te nasze wakacje?

-Taki był mój plan. Masz coś przeciwko?

-Nie! Mnie się bardzo podoba! Nie przerywaj sobie….- mówi, kiedy jej usta schodzą niżej i niżej po jego brzuchu.

            Kiedy w końcu udaje im się wyjść z pokoju, zaczynają  zwiedzać okolice. Pogoda jest piękna. Spacerują dookoła jeziora i podziwiają widoki.

-Usiądziemy tutaj?

-Jasne!- Adrian rozkłada się na wznak

-W sumie, to jestem bardzo niewyspana.- Kaśka pada obok niego i kładzie mu głowę na torsie.

-To odpocznij. – gładzi ją po ramieniu

-Nie możemy tak się cały tydzień wylegiwać.

-A kto nam zabroni?

-Już nie pamiętam, kiedy miałam tyle czasu.

-Ja nie pamiętam, kiedy byłem na wakacjach.- i nagle przypomina mu się ostatni wyjazd z Olką. Do Mielna. Piękna pogoda, plaża i skacowana Ola. Całe dni odsypiali  szalone dyskoteki. Codziennie obiecywali sobie, że w końcu zaczną spędzać czas inaczej, ale tak właśnie zleciał im cały tydzień.

-O czym myślisz?

-O wakacjach w Mielnie.- mówi bez zastanowienia

-Fajnie było?

-Nie. – uświadamia sobie-Cały tydzień był wykańczający. W ogóle nic nie robiliśmy. Spaliśmy całymi dniami na plaży, żeby w nocy móc imprezować. Spaliliśmy się na skwarki.  Wróciłem gorzej zmęczony niż po całym roku w pracy.

-Hmm… czy to znaczy, że jesteś strasznym nudziarzem?- Adrian wybucha śmiechem- Bo wiesz, wydaje mi się, że lubisz sobie poimprezować.

-Bo lubię!

-No dobra! Ale te twoje wakacje, te w Mielnie…. To z jakąś stałą ekipą czy z kimś nieznajomym?

-Ze stałą.- tak można powiedzieć, bo wtedy on i Olka byli stałą ekipą

-To nie wiedziałeś na co się piszesz?

-Wiedziałem, ale myślałem, że tym razem będzie inaczej.

-Czyli wyznajesz zasadę, że nadzieja umiera ostatnia!- zaśmiewa się Kaśka

-Nie no! Proszę cię! Twoje wnioski mnie rozkładają!

-Cieszę się, że tu jesteśmy.- nagle poważnieje

-Ja też. Bardzo tego potrzebowałem.

-Masz jakieś kłopoty?

-Zdążyły się już rozwiązać, ale bardzo chciałem wyjechać. Z tobą.           

-Wiesz. Wcale nie lubię takich facetów jak ty.

-A ja nie lubię takich dziewczyn, ale dam radę. To tylko tydzień!

-Tak. Ostatecznie jakoś to przetrwamy. – śmieją się

            Któregoś wieczoru przychodzą z dyskoteki nieźle wstawieni. Kaśka nie wytrzymuje i zaczyna całować Adriana już na korytarzu. Jemu też dużo nie trzeba. Dziewczyna działa na niego niesamowicie. Sam nie chce się do tego przyznać, ale bardzo mu się podoba.

-Chodź tutaj.- mówi Adrian, kiedy w końcu dostają się do pokoju. Jego dłonie szybko wkradają się pod koronkową bluzkę i niemal ją zdzierają. Nie może powstrzymać zmysłów. Kaśka reaguje podobnie. Szybko pomaga mu się rozebrać. Pieści go zachłannie i sama też chce być pieszczona. W tej chwili nie liczy się nic poza nimi. Kochają się szybko i niecierpliwie. Adrian nie może się opanować, całuje ją i przygryza. Kaśka zaczyna krzyczeć, ale i on nie panuje już nad sobą. Co ona ma w sobie takiego, że tak bardzo go podnieca? Czyste szaleństwo!

-Cudownie mi z tobą…- mówi w końcu Kaśka padając na łóżko.

Rano, w bardzo dobrych nastrojach, postanawiają wypić kawę na swoim tarasie. Śmieją się i planują dzień, ale zaczepia ich sąsiadka z tarasu obok.

-Ja bardzo was przepraszam.- mówi kobieta w średnim wieku- Ja z taką sprawą…

-Tak?- Adrian wykazuje minimalne zainteresowanie problemem

-Bo wiecie, jesteście młodzi. Ja to rozumiem… i trochę mi głupio, ale może moglibyście trochę ciszej… wracać w nocy…- czerwienieje, kiedy to mówi

-To się więcej nie powtórzy!- obiecuje Kaśka, której to tyczyły się słowa sąsiadki.

-Bardzo wam dziękuję.- strapiona kobieta wraca do pokoju, a Adrian wybucha śmiechem

-Czego się cieszysz?- Kaśka próbuje zachować powagę

-Powtarzałem ci, żebyś tak nie krzyczała.

-A ty nie słyszałeś, że ona to do nas mówiła?

-Nie oszukuj się! Głównie do ciebie!

-Gdybyś był mniej….zaangażowany, to bym była ciszej!

-O! Teraz to niby moja sprawka? Ciekawe!

-A czyja?

- Powiedzieć ci coś żeby ci nie było przykro?- żartuje i wyciąga do niej ręce. Kaśka szybko siada mu na kolanach wtulając się w niego.

-Zaryzykuję, powiedz!

-Kasiu, ja też wolę, kiedy krzyczysz, niż śpiewasz, ale….

-Wariat! - śmieje się Kaśka

-Mówisz?- jego dłonie szybko wkradają się pod cienki szlafrok.

-Adrian…- mówi ostrzegawczym tonem z błyskiem w oku

-Ciii…. Przecież nie mówiła, że tu nam nie wolno.- zabawa zaczyna się od nowa.

Dni są słoneczne i ciepłe. Adrian naprawdę wypoczywa. Wydaje mu się, że Kaśkę zna od zawsze, chociaż, w sumie nie wie o niej nic. Tak, jak ona o nim. Nie rozmawiają o przeszłości. Rozmawiają o planach na przyszłość. Każde z nich ma jakieś swoje sprawy, o których chce zapomnieć. Kaśka nie drąży i nie dopytuje. Jakimś cudem udaje jej się zgadnąć, kiedy Adrian nie chce o czymś mówić i szybko zmienia temat. Ona też nie dzieli się swoimi kłopotami. Żadne z nich nie przyznaje się też do tego, że zaczynają się coraz lepiej czuć w swoim towarzystwie.

-chodź! No chodź! Proszę cię!!

-Jesteś szalona!!

-Zawsze o tym marzyłam!!- ciągnie go w stronę stanowiska skoków na bungee.

-Zaryzykuję! Może coś ci się w głowie przestawi!!

-Chyba sam byś tego nie chciał!!

-Nie.- przyznaje i całuje ją.

-Adrian, boję się!

-Hahaha! Wariatka!! Dawaj! Zrobimy to razem!!

-Naprawdę? Zrobisz to dla mnie??

-Pewnie! Co mi tam!!

            W ciągu tygodnia robią masę szalonych rzeczy. Są nierozłączni i świetnie czują się w swoim towarzystwie. Kaśka ma zawsze dobry humor i dużo się śmieje. Jest bezproblemowa. Wszystko jej pasuje. Wszystkim się cieszy. Adrian daje się porwać jej entuzjazmowi. Jest na totalnym luzie. Już dawno nie był taki beztroski.  To zwykle na niego spadała rola bycia odpowiedzialnym i poukładanym. Olka wiedziała, że to właśnie on panuje nad wszystkim. Ze względu na swojego ojca, unikał picia, za to Ola, wręcz odwrotnie. Nie pamiętał imprezy, z której wróciłaby o własnych siłach. Teraz, przy Kaśce może się odprężyć. Jest zwariowana, ale ma to pewne granice. Oboje lubią tańczyć, więc są stałymi bywalcami codziennych imprez. Z tą tylko różnicą, że żadna dyskoteka nie kończy się awanturą i przysłowiowym schalniem do nieprzytomności, co przy Olce zdarzało się prawie zawsze. Nawet jeśli on unikał konfrontacji, to zawsze znalazł się powód dla którego warto było się wstawić.  Kaśka jest inna, ale przede wszystkim nie jest Olką.

-Co ty robisz?- śmieje się Adrian.

-Nic.- mówi z udawaną powagą, całując  go delikatnie. Jej dłoń zjeżdża w dół po jego brzuchu

-Ty jesteś nieobliczalna.- stwierdza śmiejąc się

-Weź nie bądź taki znowu święty! przecież tu nikogo nie ma! Dookoła las i trzciny!  Nie mów, że nigdy z nikim na plaży…

-Co ci mam powiedzieć?

-Nie! Naprawdę? Gdzieś ty się uchował?

-Gdzieś daleko od ciebie!

            Ostatniego wieczora Kaśka wpada na pomysł spania na plaży. Koniecznie musi zobaczyć wschód słońca. Adrian godzi się bez wahania. Z nią to może nawet być zabawne. Kiedy mieszkał z matką, tyle razy nocował w wielu różnych miejscach, że chyba nic go nie zdziwi. Zabierają koce i w doskonałych nastrojach ruszają znaną im ścieżką przez las.

-Cicho! Słyszałeś?

-Co?

-Nie wiem!

-Naprawdę tak się boisz?

-W sumie…

-Nie wierzę! Ty? Dziewczyna, która wyjechała na wakacje z nieznajomym facetem? Boisz się sowy?

-To była sowa?- Adrian nie wytrzymuje. Wybucha śmiechem

-Jesteś niemożliwa!!

-Raczej nie nocuję w lesie!- Adrian łapie ją za rękę i spokojnie prowadzi w stronę małej plaży. Rozpalają ognisko i rozsiadają się na kocu. Noc jest ciepła i przyjemna. Kaśka siada między jego udami i opiera mu głowę na ramieniu.

-Wszystko w porządku?- obejmuje ją i przytula

-Tak. Wiesz, trochę się boję.

-Kaśka….

-Nie śmiej się. Boję się, bo dobrze mi z tobą.- Adrian oddycha głęboko. Nie chce się do tego przyznać, ale też się nad tym zastanawiał

-Nie myśl o tym. Mamy wakacje. Wszystko będzie dobrze.

-Masz rację, ale wiesz…bo ja…- odwraca się do niego i próbuje powiedzieć coś, co widocznie od pewnego czasu zaprząta jej głowę

-Nie. Nic już nie mów. Nie chcę nic wiedzieć.

-Dlaczego?

-Już ci mówiłem. Jesteśmy na wakacjach.

-A ty?

-A ja z całą pewnością mogę powiedzieć, że to były najlepsze wakacje w moim życiu! Odpocząłem, bawiłem się świetnie i poznałem ciebie.

-Ciężki z ciebie przeciwnik.- Kaśka mruży oczy

-Czy ja wiem? Ja po prostu nie…. hmm…

- Weź przestań! Zaczynasz się tłumaczyć! To głupie!

-Dobra! Poddaję się! zwariowałem! Zwariowałem przez ciebie! Nigdy taki nie byłem!

-No co ty mówisz?

-Tak! Przy tobie wszystko jest inne! Prostsze! I nie boję się trochę! Boję się jak diabli! To chciałaś usłyszeć?- Kaśkę zatyka

-No…- mówi w końcu- Bardzo oryginalne! Jeszcze nikt w ten sposób mi nie mówił o swoich uczuciach!

-Nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć!

-Ale ja wiem i chyba chciałabym ci to teraz powiedzieć.

- Jeśli masz tego żałować, to lepiej nic już nie mów.

-A dlaczego miałabym żałować?

-Nie wiem.- wzrusza ramionami. – Po powrocie wszystko może okazać się zupełnie inne niż tutaj.

Ma rację. Zwariował odkąd uciekł z nią z dyskoteki. Teraz jest tylko gorzej…. chociaż… czuje się naprawdę  fantastycznie. Pierwszy raz od wielu lat bawi się świetnie i nie przejmuje, że ktoś może pomyśleć o nim coś złego.  Ona przyjmuje wszystko takie, jakie jest i  nic o nim nie wiedząc chce z nim rozmawiać o ... no właśnie! O czym?

-Spakowałaś wszystko?

-Tak. Jestem gotowa.- opuszczają ośrodek.

            Podróż do domu mija niespodziewanie szybko. Adrian dostaje od Kaśki numer telefonu na bilecie pkp. Szybko chowa go do kieszeni, żeby nie zgubić. Całą drogę do domu śmieją się i wspominają pobyt. Oboje zadowoleni i wypoczęci. Tego było im trzeba!

Późnym popołudniem są już na miejscu. Stoją uśmiechnięci i opaleni  po środku stacji i jakoś dziwnie nie mogą się rozejść.

-Było super.- mówi w końcu Kaśka

-Tak. Dziękuję ci.

-Myślę, że nie będziesz tego wspominał, jak te twoje wakacje w Mielnie.

-Nie! na pewno nie! Mam coś dla ciebie.- podaje jej grubą kopertę.

-Co to jest?

-Zajrzyj.- uśmiecha się tajemniczo.

-O! łał!! – w środku są wywołane zdjęcia- Dziękuję- rzuca mu się na szyję i całuje go- Kiedy dałeś radę to zrobić?

-Jak to mówią, licho nie śpi!- patrzy na jej zadowoloną twarz i wcale nie ma ochoty się z nią rozstawać- Odstawić cię do domu?

-Nie. To bez sensu, żebyś jechał z tym wszystkim na drugi koniec miasta.

-W takim razie…do zobaczenia.

-Tak, do zobaczenia.- całuje go i odchodzi w kierunku linii tramwajowej. Adrian rusza w drugą stronę. Kiedy jest w połowie drogi przez dworzec ktoś rzuca się na niego.

-Kaśka!- obejmuje ją - Ty wariatko!- dziewczyna nie przestaje go całować

-Zapomniałam ci coś powiedzieć! Czekałam, aż wrócimy do domu!  Było EKSTRA!- całuje go jeszcze i pędem rusza w kierunku, z którego przybiegła. Adrian stoi jak głupek pośrodku szerokiego przejścia. I co? Co teraz?

jkamp   
sty 08 2017 igła w stogu siana 8

-Olka?- Adrian z trudem otwiera drzwi. Miał ciężki tydzień w pracy. Jest wykończony i weekend zapowiada się nie najlepiej- Co ty wyprawiasz?- na środku korytarza stoją walizki

-Cześć. Wyprowadzam się.

-Znalazłaś mieszkanie?

-Nie! wyprowadzam się do Michała.- Adrian aż siada z wrażenia

-Mówisz poważnie?

-Tak.  Koło 22 ma po mnie przyjechać.

-Mhm…- Adrian stara się opanować, a Olka krząta się w łazience- Nie rób tego.- mówi jakby do siebie

-Co mówisz?

-Nie wyprowadzaj się do niego.- powtarza patrząc w podłogę

-Chyba nie rozumiem.

-Będziesz tego żałowała.

-To jakiś głupi żart?

-Uwierz mi.

-Adi! Ty chyba na głowę upadłeś!

-Olka! Ja nigdy nie chciałem dla ciebie źle! Naprawdę! Uwierz mi! Nie wyprowadzaj się do niego! Proszę cię! Przemyśl to jeszcze!- wybucha w końcu

-Myślałam, że już się pogodziłeś z tym, że jesteśmy razem!

-Nie! nie o to chodzi! Chodzi o Michała! Proszę cię! Nie do niego! 

-Taki z ciebie przyjaciel? Michał mówił, że…!

-To teraz nie ważne! Znam go lepiej niż ty! Proszę cię! Olka!

-Adrian uspokój się!

-Nie! nie! mam tego dość! Następnym razem zostawię cię zalaną pod dyskoteką! Nie przyjadę! Nie dzwoń do mnie!  Wiem jak się to skończy! Prosiłem cię już poprzednim razem!

-Bez  obaw! Nie zadzwonię!

-Tak?!

-Tak! Wyprowadzam się!

-Świetnie! Pierdolę to! Kurwa mać!- wykrzykuje  i wychodzi na klatkę trzaskając za sobą drzwiami. Odgłos niesie się po całym bloku. Po chwili na korytarzu pojawiają się sąsiedzi. Adrian aż trzęsie się ze złości. Opanowuje się, żeby nie wrócić i nie powiedzieć Olce, jak było kiedy odeszła

-Panie Adrianie? Wszystko w porządku?- pyta zdumiona sąsiadka

-Tak, przepraszam, pani Alu. To się nie powtórzy.- mówi przez zaciśnięte zęby

-W takim razie dobranoc.- wraca do mieszkania i zamyka za sobą drzwi

-Dobranoc. Osz! Kurwa!-mówi do siebie i rusza na dół. Szybko wybiera numer

-Hej! Co nowego?

-Muszę do ciebie przyjechać, albo…

-Adi! Co się dzieje?- Paula już po głosie poznaje, że coś jest nie tak

-Muszę wyjść z domu!

-Przyjechać po ciebie?

-Nie! dam radę!- Adrian nawet nie ma zamiaru wsiadać w auto. Chociaż Paula mieszka właściwie na drugim końcu miasta, zamierza iść pieszo. Gotuje się ze złości i liczy na to, że w czasie spaceru ujdą z niego te emocje. Wszystkie mięśnie ma naprężone i czuje, że gdyby tylko mógł przyłożyłby pierwszej osobie z brzegu. Musi ochłonąć

-Adrian!- słyszy za sobą, ale nie ma zamiaru się oglądać- Adrian! Stój! -ktoś go w końcu dopada- Hej! Nie słyszałeś jak cię wołam?

-Sorry! Zamyśliłem się.

- Co to za mina? Spieszysz się gdzieś?

-Kaśka…- oddycha ciężko

-Masz jakieś kłopoty?

-Nie wiem, co mam ci powiedzieć.

-Ok! To nic nie mów! Jedźmy gdzieś! Dzisiaj ja zapraszam!

-Chyba nie jestem w najlepszej formie.

-Widzę!- śmieje się dziewczyna – Nastroszyłeś się!- Adrianowi opada szczęka, ale po chwili zaczyna się śmiać. Tego mu było trzeba. Kogoś kto rozładuje to napięcie

-Dobrze, że mnie zaczepiłaś.

-To co? Jedziesz ze mną czy oddalasz się w stronę zachodzącego słońca?

- Zależy.

-Od czego?

- Dokąd jedziemy?

-Ja nie pytałam!!

-Dobra! Wchodzę w to!

-Wiedziałam! To dawaj!- bierze go za rękę i ciągnie za sobą. W tej chwili dzwoni jego telefon, ale Adrian wyłącza go. Chce się odciąć, a tylko Kaśka nie wie nic o jego sytuacji, a najważniejsze, że nawet nie wypytuje.   

Ona jest nieprzewidywalna! Poznaje jej zwariowanych przyjaciół, których imion nawet nie stara się zapamiętać! Jedno jest pewne! Są równie zwariowani, jak ona, a może nawet jeszcze bardziej? Wszyscy szaleją  w czyimś domu! Panuje niewiarygodny bałagan i gra głośna muzyka. Ktoś tańczy, ktoś się śmieje! Najpierw kilka drinków, a potem robi się jeszcze głośniej! Impreza przenosi się go ogrodu. Dlaczego? A kto to wie?  Kaśka śmieje się widząc zszokowany wyraz jego twarzy. Totalny luz! Szał! I w końcu lądują w ogrodowym  basenie!  Nawet nie pamięta, jak to się stało! Wskakują do wody w ciuchach! Tak! Hura! Świetnie!  Czemu w tym basenie jest piana? Nikt nawet nie pyta! Szybko organizują wybory miss mokrego podkoszulka. Dom wygląda jak pobojowisko. Dziewczyny zaczynają tańczyć na stołach! To jakiś obłęd! Adrian, który zawsze się ograniczał, nagle czuje ten przypływ wolności, radości i w końcu zapomina, czemu właściwie się tutaj znalazł! Czuje też usta Kaśki na swojej szyi i nie może się opanować. Sadza ją na kuchennym blacie i całuje. Sprawia mu to niemałą przyjemność! Jak dawno tego nie doświadczył! Coś spada, coś się tłucze, nikt nawet nie zwraca na to uwagi. Wszyscy pochłonięci są tą nieogarniętą imprezą.

Budzi się w mieszkaniu, którego w ogóle nie pamięta. Nie bardzo nawet wie, jak się tutaj znalazł! Przed sobą widzi obcą przestrzeń. Nie jest w stanie ruszyć się z miejsca. Oddycha głęboko i stara się zorientować, gdzie  w ogóle jest. Kiedy się odwraca, widzi przed sobą uśmiechniętą twarz Kaśki. O kurwa…..nic nie pamięta.

-Cześć. Wyspałeś się?

-Chyba tak.

-Wyglądasz dużo lepiej.- gładzi go po policzku

-To dobrze.- stara się uśmiechnąć

-Nie martw się. Wszystko ok.

- Co to ma znaczyć?

- Tylko to, że cię przenocowałam. Nie zadawaj zbędnych pytań. – Adrian dochodzi powoli do siebie. Jest jej wdzięczny, ale kiedy patrzy na nią, taką rozespaną, ciepłą i pachnącą ma ochotę ją pocałować.

-Dziękuję….- odsuwa ciemne, kręcone  włosy z jej twarzy i całuje ją delikatnie.

-…nie ma sprawy…-  ona reaguje inaczej niż by się tego spodziewał. Tuli się i przybliża do niego.  Nie wstydzi się, wręcz przeciwnie. Zdaje się być zadowolona z takiego obrotu spraw. Zaczyna go całować. Najpierw po torsie, a potem przesuwa się wyżej, na szyję….mmm… jej usta są miękkie, smakują truskawkami…. O Boże….nie ma odwrotu…jej dłonie wędrują po jego ciele… a dlaczego on nie ma nic na sobie…? Hm! No tak! Basen!! Szybko okazuje się, że Kaśka też jest naga…. To podnieca go jeszcze bardziej….  Bardziej niż by się tego spodziewał i bardziej niż by tego chciał…. chociaż…. czy na pewno?

- Nie przestawaj…- szepcze ona  między westchnieniami i prowadzi go w tej szalonej chwili. Adrian poddaje się temu.  Pocałunkami dociera do ciekawego tatuażu. Mała czarna jaszczurka wspina się po ciele dziewczyny na wysokości łopatki. Tak! Chce być z nią, chce być tutaj, chce zapomnieć….chwilę potem i jej usta przesuwają się po jego ciele powodując rozkoszne dreszcze.

-Co ty robisz….- jego mięśnie naprężają się pod wpływem jej dotyku

-Proszę cię…chyba zwariuję….- szepcze. Kochają się spokojnie, chociaż każdy oddech wywołuje u nich nową falę podniecenia. Są stęsknieni tej właśnie chwili, jakby czekali na nią od zawsze….Adrian zapomina o wszystkich swoich zmartwieniach. Przy niej nic nie jest ważnie…. Jej ciche westchnienia zagłuszają wszystkie jego niepokoje….  Jej ciemne, kręcone włosy opadają mu na twarz przy każdym pocałunku…

-Kaśka… - mówi ostatkiem sił. Kiedy łapie ją mocno za biodra i dochodzi, jej paznokcie wbijają mu się w przedramię, ale w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia

-Cicho… - dziewczyna wygina się w łuk…. Teraz może podziwiać ją w pełnej krasie…. Jest piekielnie zgrabna… pasują do siebie, jak nikt inny… jej dłonie  rozluźniają się i wędrują po jego mocnych ramionach. Włosy, a potem głowa opadają na klatkę piersiową.  Ona zaczyna się śmiać i całuje go delikatnie… Adrian oddycha ciężko

-Wariatka…- jej loki łaskoczą go po twarzy, ale też w końcu zaczyna się śmiać razem z nią. Jego dłonie wędrują po jej ciele, gładząc ją delikatnie.

-Dobrze mi…- przyznaje z uśmiechem

-Mnie też.- nie czuł się tak od dawna

-A teraz koniec romantyzmu. Zaraz tu będzie moja współlokatorka. Wstawaj.

-Nic nie może trwać wiecznie. 

-Może. Mam ponad tydzień wolnego między egzaminami….- mruga do niego

-I?- leży rozłożony

-Nie wiem….-Uśmiecha się szeroko

-Ale ja wiem…- włącza telefon. Od razu wyświetla się tona nieodebranych wiadomości i połączeń.

-Uuu… ktoś się urwał….- śmieje się Kaśka.

-Poczekaj chwilę.- wybiera numer do Zbyszka.

-Tak?- słyszy jego stanowczy głos- Spodziewałem się telefonu

-Zbyszek… potrzebuję parę dni urlopu…

-Starczy tydzień? Tylko tyle mogę ci dać.

-Spokojne. Dzięki.

-Ale muszę przerzucić cię do innej ekipy.

-Nie będę protestował

-Wiedziałem, że tak się to skończy. Za tydzień w poniedziałek widzę cię w pracy.

-W porządku. Będę.

-Do zobaczenia.- rozłącza się i uśmiecha do Kaśki

-Masz jakieś plany na wakacje?

-Chyba chwilowo nie.

-To pakuj się.

-Oszalałeś?

-Wcale! Za 2 godziny masz być gotowa. Przyjadę po ciebie.

-Nie! zróbmy to inaczej!

-Chyba boję się twoich pomysłów!

-Widzimy się o 20 na dworcu pkp.

-Poważnie?- śmieje się Adrian

-Tak! Żadne z nas nie ma planów, więc wsiadamy w pierwszy pociąg i zobaczymy, gdzie wylądujemy

-Brzmi ekstra!

-Poczekaj. Twoje ubrania są na balkonie. Może wyschły.

-Byłoby dobrze!- śmieje się Adrian

-Wiesz, nie wyglądasz na takiego, ale naprawdę jesteś zwariowany gorzej niż ja!

-Coś mi się wydaje, że na długo zapamiętam te nasze wakacje.

Adrian wychodzi z bloku i nawet dokładnie nie wie, w jakiej części miasta się znajduje. Nazwa ulicy nic mu nie mówi. To nieźle! Gdzieś w oddali słychać tramwaj. W porządku. Rusza w tym kierunku. Szybko dostaje się do domu. Zupełnie już zapominając o tym, że znów mieszka sam.

-U! jaki porządeczek!- śmieje się do siebie. Na kuchennym blacie leży kartka. Od razu poznaje, że to od Olki. „ Adi… ble ble ble ble ble ble Michał ble ble ble. Dziękuje  za wszystko Olka. “ aż cisną mu się na usta słowa, które bardzo chętnie by jej teraz powiedział! Nie ma jednak zamiaru psuć sobie tego dnia! Wyrzuca kartkę do kosza i szybko wchodzi pod prysznic.  Ma doskonały humor. Gorąca woda powoduje, że szybko się rozluźnia. Jest świeży i pachnący. Uwielbia ten stan! Owija się ręcznikiem i wychodzi .

-Cześć!- w kuchni siedzi Paula

-Kurde! Zaskoczyłaś mnie!

-No! Nie wątpię! Czekałam wczoraj na ciebie! Myślałam, że oszaleje! Gdzie byłeś?

-Nie dotarłem. Przepraszam. Spotkałem znajomych.

-Nie mogłeś zadzwonić? Tak, jak to robią normalni ludzie?

-Telefon mi padł!

-Co ci się stało?- patrzy na ślad po paznokciach Kaśki

-Nic takiego! Nieważne!

-Więc?

-Co?- wzrusza ramionami

-Co teraz?

-No nic! Ubiorę się, zjem śniadanie i tyle! Ale najpierw kawa!

-Ktoś cię podmienił? Co z tobą?

-Mam świetny nastrój! Nie psujmy tego! 

-Cieszę się, że jakoś się trzymasz.

-No wiesz! Nie spodziewałem się, że tak gładko pójdzie.

-Rozmawiałam z Michałem

-I co?- krząta się po kuchni- Kawa?

-Tak, chętnie. Wracając do tematu…  noooo ponoć nieźle się z Olką pokłóciliście.

-To nieprawda. Powiedziałem jej, co o tym myślę. Na tym stanęło.

- Nie poznaję cię!- sam siebie nie poznaje! Wyjeżdża z dziewczyną, którą widział raptem 3 razy! Ale może właśnie to jest mu potrzebne? Do tej pory stał w miejscu! Myślał tylko o tym, co robi i z kim jest Ola. Może pora coś zmienić? Czas pomyśleć o sobie i trochę się w końcu zabawić?

-To chyba dobrze nie? Robię postępy! A teraz przepraszam, ale chyba wypada się ubrać, zanim zgubię mój ręczniczek.- mruga do niej z uśmiechem i znika w swojej sypialni. Paula zaczyna się śmiać

-Jesteś niesamowity.

-A teraz…- chwilę później pojawia się w swoim zwyczajowym weekendowym stroju. Luźne dresy i koszulka to właśnie to, co najbardziej lubi w wolny dzień. Siada przed Paulą na kuchennym krześle i lapie ją za ręce. Patrzy jej prosto w oczy z zalotną miną. Paula nie bardzo wie, co ma o tym wszystkim myśleć- Teraz Paula …. Mam do ciebie taką ogromną prośbę.- mówi ściszonym głosem

-Jak ogromną?

-Zajmij się moim mieszkaniem.

-Co?- przytomnieje

-Wyjeżdżam na tydzień. Gdyby cos się działo, ktoś musi mieć klucze.

-Dokąd wyjeżdżasz?

-Widzisz, to trochę skomplikowane, bo sam jeszcze nie bardzo wiem. Gdziekolwiek.

-Adrian! Przestań pieprzyć, dobrze?

-Nie wiem! Serio! Doczepiłem się do znajomych!

-Przecież ty poza pracą nie masz znajomych!

-Nie drąż! – mówi w końcu.- Nawet ty nie musisz wiedzieć wszystkiego.

-Odezwiesz się, że wszystko w porządku?

-Nie. Nie zabieram telefonu. Chce mieć spokój.- Paula jest przerażona. Wie, jak Adrian przeżył, kiedy Olka od niego odeszła. Był załamany. A co jeśli ten jego dobry nastrój to tylko poza i coś mu się stanie?

-Ok. to chociaż daj znać, jak wrócisz.

-Jasne! Ale jak chcesz to wyśle ci pocztówkę!- śmieje się

-Jesteś nienormalny! Idę do pracy.

-Paula! Dzięki za wszystko.- mruga do niej i znika w łazience.

jkamp   
gru 15 2016 igła w stogu siana 7

7

Wcale nie tak super, jak by się mogło wydawać. Po wejściu do Buffo od razu witają go znajome, zadowolone twarze. W tym właśnie Ola. Adrian uśmiecha się blado.

-Jesteś nareszcie!

-Kazałeś na siebie długo czekać!- śmieją się koledzy

-Dobrze, że w pracy jesteś szybszy!

-Siadaj!

-Piwo?

-Nie, raczej nie.- mówi niepewnie

-No co ty! Weź już nie przesadzaj!

-Pan kierownik dba o formę!- śmieją się

-Dobra, niech będzie jedno!- rezygnuje w końcu

-Jutro będziesz nosił płytki, to wyparuje!

-Jutro, to akurat jedziemy do Wrocławia!- przerywa im Paula

-A to nie! to nie pijesz! – zaśmiewa się Michał

-Przyszedłem, bo jęczycie, że nigdzie się mnie nie da wyciągnąć! A teraz co?- protestuje Adrian

-No teraz to impreza!- wydziera się Artek. Siedzą tak i żartują. Omawiają plany na kolejne dni, chwalą się osiągnięciami w domu. Jak to między przyjaciółmi.  Kiedy Olka i Michał idą tańczyć Artek nie wytrzymuje i wypala

-Ty! Ja to na bank znam tę laskę! Ale dalej nie wiem skąd!- Paula przewraca oczami

-No jak możesz nie znać! Była tu ostatnio z Michałem!- wykrzykuje ktoś następny

-A czy to w ogóle ważne?- kwituje Paula patrząc na nich ostro

-No nie, w sumie chyba nie.

-Zaraz wracam.- Adrian wychodzi zapalić. No skąd mogą znać Olkę? Kurwa! Musi ochłonąć. Nie wyobrażał sobie, że widywanie jej z kimś będzie tak masakrycznie trudne.

-Cześć.- zagaduje ktoś. Adrian w pierwszej chwili nie bardzo wie, kim jest dziewczyna. Drobna brunetka w krótkich spodenkach i prześwitującej luźnej bluzce. Ma wesołe czarne oczy, ale kto to jest??

-No cześć.

-Nie poznajesz mnie?

-Przepraszam, ale….

-Kaśka. Wpadłeś mi pod rower.

-A tak! Jeszcze raz przepraszam!- uśmiecha się

-Jesteś tu sam?

-Nie, ze znajomymi. A ty?

-A ja czekam na przyjaciół.

-Często tu przychodzisz?

-Raczej nie. Wolę coś bardziej oryginalnego, ale uparli się.

-Ja też niespecjalnie lubię to miejsce.

-… skoro jeszcze moich nie ma, a twoi są w środku, to może urwiemy się stąd?

-Bardzo chętnie.- oddycha z ulgą.- Dokąd?

-Nie wiem. Zaproponuj coś!

-Dobra, ale nie będziesz marudziła!

-Nigdy nie marudzę!- śmieje się Kaśka.

-Pokażę ci imprezę, którą wynalazł mój dobry kolega.- wsiadają w auto i ruszają w drogę. Dość szybko lądują w jakiejś małej miejscowości. Muzykę słychać z daleka. Widać też światła, ale nic poza tym

-Tutaj? To coś tutaj w ogóle jest?

-Mówiłaś, że nie marudzisz! Chodź!- bierze ją za rękę i prowadzi w głąb zagajnika. Pawilon złożony z kilku drewnianych domków. Pizzeria, grill, smażalnia ryb…co chcesz! A do tego świetna muzyka!

-Co to jest?

-Powiedzmy, że letnia impreza.

-Tego się nie spodziewałam!- kiedy podchodzą bliżej szybko okazuje się, że wokół budynków bawi się masa ludzi. W ciemności Kaśka ledwie dostrzega, że taras wychodzi na zalew.

-Podoba ci się?

-Nigdy tu nie byłam!

-Chyba żartujesz!

-Nie! Ale już żałuję, bo tu jest pięknie!

-Musisz tu kiedyś przyjechać na pstrąga. Warto!- śmieje się Adrian.

-Adi!- woła go ktoś.

-Kuba! Cześć!

-Co tu robisz?

-A co ja tu mogę robić?

-Dawno cię nie widziałem.

-Dużo pracuję. A co u ciebie?

-Ja niestety też. Jak widzę w nowym towarzystwie.

-Tak! Przepraszam, to jest Kaśka.

-Hej. Miło cię poznać. Kuba. Tak się składa, że ja mu pokazałem to miejsce.- mruga do niej

-Jest świetne.

-Nie bądź taki skromny. Teren należy do jego rodziców.- tłumaczy Adrian.

-Poważnie? – dziwi się dziewczyna

- Przepraszam, wołają mnie. Muszę lecieć. Bawcie się dobrze. Do zobaczenia.

-Dzięki, Kuba.- Adrian dla pewności, wyłącza telefon. Naprawdę chce mieć dziś wieczór tylko dla siebie i zapomnieć o całym tym bajzlu, który panuje w jego życiu.

Kaśka szybko sprawia, że Adrian się odpręża. Bawią się świetnie, tańczą i śmieją się. Noc jest ciepła, a humory dopisują obojgu. Co ona ma takiego w sobie, że potrafi odciągnąć jego myśli od kłopotów? Adrian sam zaczyna się zastanawiać, ale dochodzi do wniosku, że jest po prostu beztroska!

Kiedy Adrian spogląda wreszcie na zegarek okazuje się, że jest piąta rano.

-Kaśka, musimy wracać.

-Dobra! To jedźmy!- chłopak nie może uwierzyć, że jest taka wyluzowana.

Do centrum dojeżdżają w świetnych nastrojach.

-Dokąd cię zawieźć?

-Wysiądę tutaj i dojdę.

-Mówisz poważnie?

-Tak! Czemu?

-Spędziłaś ze mną cały wieczór i teraz boisz się pokazać mi gdzie mieszkasz?

-Nie boje się. Po prostu nie mieszkam sama.

-No to tłumaczy wszystko!- mówi w końcu Adrian

-To dzięki za świetną imprezę i co? Do zobaczenia!- mówi dygotając z zimna

-Weź chociaż moją bluzę!

-Dzięki!- uśmiecha się szeroko. Mogłaby się nią owinąć dookoła.- To ja lecę! Pa!

-Do zobaczenia.- Kaśka wyskakuje w chłodne powietrze poranka. Jest uśmiechnięta i rusza w kierunku linii tramwajowej. Adrian ciągle nie może przestać się zastanawiać nad spędzoną z nią nocą. Niesamowita dziewczyna! Uśmiecha się do siebie i spokojnie rusza w kierunku mieszkania.

-Co za burdel! – dziwi się w drzwiach.- Michał? Jesteś tu?- tak, jak podejrzewał, jest.  Niestety, nie tam, gdzie zwykle, ale w łóżku Olki. Adrian bierze szybki prysznic i wychodzi. Od kiedy włączył telefon, nie przestają przychodzić wiadomości.  W końcu dzwoni do Pauli

-No czekam na ciebie!- wykrzykuje

-Już jadę. Daj mi dziesięć minut.- rozłącza się,  wskakuje w auto i po chwili staje pod jej domem. Paula wyszła już na podwórko.

-Gdzie cię nosiło? Nie dało się do ciebie w ogóle dodzwonić.

-Tak, telefon mi padł.

-Rozumiem, że mam nie pytać, gdzie byłeś całą noc i dlaczego nas wystawiłeś?

-A to ważne?

-Wszyscy byli zawiedzeni, że wyszedłeś.

-Daj spokój, dobra?

-Chodzi o Olkę? Znowu!

-Tak! Chodzi o Olkę! Co innego mam ci powiedzieć? Moja męska duma nie chce się do tego przyznać, ale źle to znoszę!

-To dlaczego pozwoliłeś jej…?

-Przestań już! Nie jadę z tobą po to, żeby całą drogę się sprzeczać.

-Nie rozumiem! Po prostu nie rozumiem!

-A wiesz dlaczego? Bo masz normalną rodzinę! Ani ona, ani ja nie mamy nikogo. A teraz, nie chcę już o tym rozmawiać!- niemal bez słowa dojeżdżają na miejsce. Są zdecydowanie za wcześnie. Targi zaczynają się za półtorej godziny, a pogoda zachęca do tego, żeby usiąść i delektować się słońcem

-Idziemy na jakąś kawę?

-Bardzo chętnie! I koniecznie na śniadanie. Padam z głodu!

- źle wyglądasz.

-Dzięki! Ostatnio jesteś miła aż do przesady!

-Nie jeż się. Przede wszystkim jestem szczera!

-Nie spałem dziś wcale.

- Może z powrotem ja poprowadzę?

-Jak chcesz. Chodźmy na to śniadanie w końcu!- ponagla ją.

-Dobra, mamy dużo czasu. – ruszają na rundkę po otwartych lokalach. Rozsiadają się w jednym z ogródków i zamawiają kawę i śniadanie.

-Lubię wycieczki z tobą. – mówi w końcu Adrian

-Poważnie? A ja myślałam, że nieźle cię wkurzam.

-Czasem tracę cierpliwość, ale dlatego, że zmuszasz mnie do myślenia.

-Bo czasem powinieneś ruszyć głową! Przykro mi, jak chodzisz taki struty.

-Wiesz, właściwie to częściej mógłbym cię słuchać, ale to nie takie proste.

-Staram się jakoś ci pomóc.

-Dzięki Paula. Jeśli mam być szczery, bez ciebie nie dałbym rady.

-Gdybyś potrzebował, zawsze możesz do mnie przyjść.

-Zbierajmy się. – mówi niespodziewanie

-Jasne.

jkamp   
gru 12 2016 igła w stogu siana 6

6.

            Adrian z radością wraca po weekendzie do pracy. Nie chce siedzieć w domu. Ola pracuje popołudniami, więc skutecznie się mijają. Taki układ bardzo mu odpowiada, jednak byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby Olka nie łaziła po nocach i nie wracała nad ranem. Mógłby się spokojnie wyspać. Kiedy wraca tłucze się po mieszkaniu, jak pijany zając w kapuście. Powód jest oczywisty, ale Adrian nie ma zamiaru interweniować. Teraz odpowiada sama za siebie.

-Synu! Ile jeszcze potrwa ten bałagan w łazience?- Zbyszek to starszy facet. Jego ekipa traktowana jest w sumie, jak rodzina. Do wszystkich młodych pracowników zwraca się „synu”, ale nikomu to już nie przeszkadza. Jest cenionym w mieście fachowcem. Poniekąd stało się tak dzięki dobrze dobranym pracownikom.

Paula pracuje jako projektantka i świetnie zna się na swojej robocie. Śledzi najnowsze trendy w wykończeniówce i proponuje nowatorskie rozwiązania. Często sprzeczają się, że jej projekty są niewykonalne, ale ona dobrze wie, co robi.  Dzięki niej każdy ma to, czego sobie życzy, a nawet więcej!

-Zbyszek, dziś kończę. Obiecuję!- uspokaja go Adrian.

-Przeciąga się przez to twoje wolne.

-Przepraszam cię. Naprawdę! Nigdy więcej.

-To może w końcu powiesz?

-Nie będę cię okłamywał. – mówi, co go spotkało

-Wiesz, ta dziewczyna ma pustkę w głowie. Możesz jej to powiedzieć. Osobiście uważam, że jest niepoważna! Daj sobie z nią spokój, synu! Nie wyjdziesz na tym dobrze. Pomyśl, co mówię, ale teraz sprężaj się. Chcę to już mieć skończone. Następna robota czeka. Cały korytarz przed tobą.

-Jasne. Dzięki.

-A! tam! Nie masz za co.- macha ręką i wychodzi.

Atmosfera jest wesoła. Kończą projekt, który wymyśliła Paula. Wszyscy zadowoleni. Poszło, jak po maśle. Oby tak dalej. Adrian zwykle pracuje z słuchawkami na uszach, ale pech chciał, że zapomniał swojej mp3, więc dziś przysłuchuje się kolegom.

-Ale stary! Mówię ci!- opowiada Michał- Jak ona się rusza!

-Widziałem cię! Niezła jest! Małe cycki, jak dla mnie, ale…!

-Ty to zawsze musisz coś wymyślić! A ja ci mówię, że jest zajebista! Jest trenerką fitness, to resztę możesz sobie tylko wyobrazić!

-Po co mam sobie wyobrażać, jak ty mi zaraz wszystko opowiesz!- śmieje się Artek

-Stary!! Bo Olka to jest niesamowita laska!!- Adrianowi robi się niedobrze.

-Jestem pewien, że gdzieś ją już widziałem!- stwierdza rzeczowo Artek- Ale za cholerę nie wiem gdzie!

-Jak mógłbyś nie zwrócić uwagi na taką pannę?- śmieje się Michał. Adrian nie wytrzymuje. Pogłaśnia radio, które stoi na korytarzu. Nie chce słuchać opowieści Michała. Sam mógłby powiedzieć o niej niejedno, ale dla niego są to zbyt prywatne sprawy. Michała nie krępuje nic. Jest jak dziecko, co w głowie, to na języku. Czasem warto mieć takiego przyjaciela, ale nie dziś. Stara się skupić na pracy, niestety, nic mu nie idzie.

-Michał! Zamkniesz się wreszcie?- mówi w końcu

-A co ci to przeszkadza?

-Widocznie coś przeszkadza!

-To, że laska u ciebie mieszka, nie znaczy, że masz być taki święty!

-Gówno ci do tego! Nie chce mi się słuchać twojego pieprzenia.

-Co to za awantura? Słuchać was na korytarzu.- niespodziewanie zjawia się Paula

-Nic takiego.- uspokaja się Adrian

-Nic, nic! Pan kierownik się zdrażnił, bo opowiedziałem kilka szczegółów o jego współlokatorce

-Masz współlokatorkę? Nie wiedziałam.- dziwi się Paula

-To chwilowe.- próbuje ją zbyć

-I co z nią? Coś nie tak?

-Poza tym, że to Olka?- mówi w końcu

-Olka? Ona u ciebie mieszka?- Paula jest w szoku- Jak się w to wpakowałeś?

-Nie warto mówić.

-Tak jak poprzednio?

-Tak. Głupie to z mojej strony, co?

-Głupie to mało powiedziane. – Paula zna sytuację z Olą. Wie, co przeszedł Adrian, kiedy odeszła.- Ale to twoja sprawa. Jesteś dużym chłopcem, wiesz co robisz- mruga do niego i wychodzi.

-Ty!- zaczepia go Michał- To one się znają?

-Nie. Po prostu… w sumie… to nieważne. Zajmij się robotą, dobra? –mruczy pod nosem Adrian.  Nie warto wymyślać cokolwiek. Prawda i tak w końcu wypłynie.

            Adrian nie może zaliczyć tygodnia do udanych. Spóźnił się z oddaniem swojej części pracy. Musi nadrobić w sobotę rano, żeby w poniedziałek rano mogła wejść tam ekipa sprzątająca. Nie chce się przyznać nawet do siebie, ale po części zrobił to świadomie. Nie ma ochoty spędzać z Olą wolnej soboty. Nie mógłby tego znieść. Zamiast tego zbiera się wcześnie i idzie do pracy. Nie musi się spieszyć. Nikt nie patrzy mu na ręce, jest sam. Może spokojnie pracować. 

Adrian jest perfekcjonistą. Nie znosi niedoróbek. Po kilka razy sprawdza wszystko. Zbyszek musi być zadowolony i przy odbiorze wytknie mu każdy błąd.  W południe zjawia się Paula. Wygląda zupełnie inaczej niż na co dzień. Zwykle jest bardzo elegancka. Biała bluzka, spódnica, wysokie obcasy i wysoko spięty kok. Do tego obowiązkowo mocny makijaż. Dziś ma na sobie luźny dres, dopasowaną koszulkę i rozpuszczone włosy. Adrian przypatruje się jej z zaskoczeniem

-Przyniosłam ci obiad.

-Chyba żartujesz!- śmieje się

-Dlaczego? Akurat widzisz, ja też mam wolny dzień i nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobić. Miałam obejrzeć mieszkanie, żeby ustalić meble i dodatki, ale Zbyszek powiedział, że ty tu jesteś.

-Tak. Chcę wszystko spokojnie dokończyć.

-Czyżby w tygodniu praca ci nie szła?

-Byłem jeden dzień do tyłu. Kiedyś musiało się to zemścić.

-Cieszę się, że to akurat dziś. Mam z kim zjeść!- śmieje się Paula.

Adrian oddycha z ulgą. Zapowiada się miły dzień. Może nawet da się namówić na jakieś wyjście do baru albo na dyskotekę, chociaż prawdę mówiąc- jest wykończony.  Olka przepada na całe noce. Wraca, kiedy on wychodzi do pracy, albo dopiero w południe. Nigdy nie wiadomo, kiedy się zjawi.

Adrian nie chce się do tego przyznać, ale martwi się o nią. Tak naprawdę mają tylko siebie. O jej bracie nie chce nawet pamiętać. Zresztą, nie widuje go zbyt często. To on musi się nią zająć. Wie to od zawsze i wiedział to już wtedy, kiedy spotkali się w domu dziecka. Olka trafiła tam, bo rodzice ją bili. On… hmm… czy jest się czym chwalić? Po śmierci ojca, pijaka zresztą! – matka układała sobie nowe życie. Do tej sielanki nie pasował problematyczny dwunastolatek z niewyparzonym językiem, więc po prostu zrzekła się praw. Kiedy Adrian o tym myśli, nie chce mu się wierzyć, że jakoś daje radę, ale prawda jest taka, że od zawsze wspierali się z Olą. Szybko się zaprzyjaźnili i niedługo po tym zostali parą. Zawsze razem. Zawsze we dwoje. Wspólnie planowali przyszłość. On świadomie poszedł na budowlankę, ona na instruktora fitness. Wszystko było dobrze. Wszystko się układało. Kochali się. Był pewien, że są dla siebie stworzeni.  Ale Ola wyjechała na jakieś warsztaty taneczne i tam poznała kogoś, kto zawrócił jej w głowie. Kiedy wróciła, nie była już jego Olą. Była obca. Szybko wyprowadziła się z ich wynajmowanego mieszkania i poszła do „tamtego”. Adrian nie chciał nic o nim wiedzieć, chociaż bardzo to przeżył. W tamtym czasie bardzo wspierali go Paula, Zbyszek i Małgosia. Gdyby nie oni, pewnie skończyłby, jak ojciec…. Hmm… i teraz ta absurdalna sytuacja! Mógł rzucić słuchawką! Mógł! Ale nie zrobił tego. Wiedział, że Olka nie ma dokąd iść, a poza tym… chyba w dalszym ciągu ją kocha…

-To co?- Paula wyrywa go z zamyślenia

-Z czym?

-Nie słuchałeś!

-Przepraszam!- uśmiecha się głupio

-Pojedziesz ze mną do Wrocławia?

-Po co?

-No Adrian! Skup się! na targi! Muszę poszukać czegoś takiego… łał!!

-Nie wiem. Zależy od Zbyszka. Może on sam będzie chciał jechać.

-Na pewno nie.

-W porządku. Pojadę.

-Super!- cieszy się Paula. Lubił te wyjazdy. Zawsze udawało mu się znaleźć coś, czym zaskakiwał Zbyszka. Wiedział, że szef lubi iść do przodu i interesuje się nowinkami.- idziesz dzisiaj do Buffo?

-Nie wiem.  Nie mam planów.

-To przyjdź. Chłopaki też będą.

-Zastanowię się.

-Chodzi o Olkę i…?

-Nie. O nic nie chodzi.

-Dziwnie się ostatnio zachowujesz.

-Źle sypiam. Jestem ciągle zmęczony.

-Może powinieneś odpocząć? Albo weź urlop, albo może…

-Urlop? No chyba żartujesz! Teraz?

-Może brakuje ci… czasu na…. No nie wiem! Na sport? Na kino?

- Paula, nie szukaj dziury w całym! Zajmij się swoją robotą, bo zagadujesz, a ja muszę to skończyć!

-Dobra! Dobra! – macha ręką i wraca do komputera.- Ale przyjdziesz? Dzisiaj?

-Tak. Przyjdę.- mówi bez przekonania

-Super!

jkamp