-Dobra! To co teraz?- Adrian jest uśmiechnięty i zrelaksowany
-Przed chwilą kupiłam 2 bilety!
-To dokąd jedziemy?
-Giżycko!
-Pasuje!
-To świetnie, bo mamy odjazd za 5 minut!- zaczynają biec przez stację, jak wariaci. Potykając się co chwilę i potrącając innych. Cudem zdążają. Zajmują miejsca w przedziale i ustawiają bagaże.
-Wiesz, że ta podróż zajmie nam z 10 godzin?
- Dokładnie 9.40!
-Ale nas wpakowałaś!!
-Nie pożałujesz!
-Wiem! Tylko dlatego się na to zgodziłem!- jej głowa opada na oparcie fotela
-A ja nie wiem, dlaczego na to poszłam.- mówi szczerze
-Bo jesteś szalona!
Adrian czuje, że ktoś stuka go w ramię. Nie, jeszcze nie. Jeszcze chwilkę… Tak bardzo chce mu się spać. Jest zmęczony. Jednak po chwili, kiedy stukanie staje się bardziej namolne, otwiera oczy.
-Proszę pana, prosił pan, żebym obudził przed Giżyckiem. – stoi nad nim konduktor
-Tak. – próbuje dojść do siebie
-Za jakieś 15 minut będziemy na miejscu.
-Bardzo dziękuję. – stara się wyprostować. Kaśka śpi nieprzytomnie. Ma rozczochrane włosy i uśmiech na ustach. Patrzy na nią i uznaje, że wygląda niesamowicie. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mu do głowy to zdjęcie. Nie budząc jej sięga do plecaka i pstryk. Błysk flesza na nią nie działa.
-Kasia. Wstawaj. Dojechaliśmy. – gładzi ją po ramieniu
-Mmmhm…- mruczy pod nosem.- …już…
Wysiadają w rześkie powietrze poranka. Oboje lekko jeszcze zaspani i trochę niepewni, co dalej. Adrian rozgląda się po stacji i spokojnie rusza w kierunku przystanku taksówek. Szybko organizuje transport w pobliże ośrodków wypoczynkowych, które o tej porze są jeszcze zamknięte.
-Chodź! Popatrz!- krzyczy nagle Kaśka
-Co za widok!- śmieje się Adrian. Tuż nad taflą jeziora wisi czerwone słońce i odbija się w wodzie. Siadają na pomoście podziwiając widok. Kaśka wtula się w niego i opiera mu głowę na ramieniu.
-Będzie ekstra!- kwituje i zaczyna go bez skrępowania całować. Adrian wybucha śmiechem- Co?- patrzy na niego zdziwiona
-Gdybyś widziała minę tej pani, która pije kawę na balkonie….- Kaśka się rozgląda. Faktycznie kobieta zastygła w bezruchu i przygląda się im
-Dzień dobry!- krzyczy Kaśka i macha do niej- Piękny dzień prawda?- pani chyba nie jest zbyt rozmowna, bo szybko znika.
-Poczekaj tu.- Adrian zbiera się i idzie w stronę ośrodka. Jest siódma rano. Coś powinno już być otwarte. Szybko trafia na recepcję i bar. Kupuje kawę na wynos i wraca do Kaśki. Siada za nią otulając ją ramionami.
-Uratowałeś mi życie!- śmieje się dziewczyna.
-Co więcej, mamy gdzie mieszkać.
-Chyba żartujesz?!
-Nie wcale. Założyłem, że zamieszkamy w jednym pokoju. Zresztą! Więcej i tak nie mieli!
-Świetnie!!
-Chodź!- wyjmuje aparat i robi zdjęcie- To tak na początek.
-Podoba mi się to!
-Mamy godzinę, zanim wpuszczą nas do pokoju, ale możemy zostawić walizki na recepcji.
-Co proponujesz?- uśmiecha się od ucha do ucha
-Musimy zobaczyć, co tu jest…. Ale najpierw… koniecznie muszę coś zjeść!- mówi poważnie
-O kurcze! Jesteś tym człowiekiem, który bez śniadania nie funkcjonuje!
-Niestety!- wzrusza ramionami
-Ja też! Ja też!- krzyczy Kaśka- A jednak tacy ludzie jeszcze istnieją!
-Jesteś szalona!
Zasiadają na stołówce i zaśmiewają się z jakichś historii. Rozumieją się prawie bez słów. Wystarczy im jedno spojrzenie i w lot łapią swoje myśli. Mają świetne humory. Oboje przeczuwają, że czeka ich niezapomniany tydzień.
-O łał! Pokój robi wrażenie!- Kaśka jest zadowolona- Popatrz! Widać jezioro! Ekstra!- Adrian otwiera drzwi na balkon. Świeże powietrze wdziera się do środka.- Idę pod prysznic! Muszę się obudzić!
-W porządku.- mówi spokojnie i siada na zewnątrz. Jaka cisza!
-Adrian! Adrian!- słyszy z łazienki-Przyjdź tu szybko.
-Już idę!- zrywa się z krzesła i wchodzi do zaparowanego pomieszczenia.- Co się stało?- uśmiechnięta Kaśka stoi pod strumieniem gorącej wody, pod który błyskawicznie go wciąga.
-Taka z ciebie cwaniara??- śmieje się Adrian, a woda spływa mu po plecach i twarzy
-Myślałeś, że sama dam tu sobie radę?- Kaśka chichota
- Jeśli nie dasz, to teraz mnie rozbierz!- mokra koszulka szybko ląduje na podłodze
-Mmmm…podoba mi się to…- mruczy dziewczyna, kiedy jego dłonie wędrują po jej namydlonym ciele
- Tak będą wyglądały te nasze wakacje?
-Taki był mój plan. Masz coś przeciwko?
-Nie! Mnie się bardzo podoba! Nie przerywaj sobie….- mówi, kiedy jej usta schodzą niżej i niżej po jego brzuchu.
Kiedy w końcu udaje im się wyjść z pokoju, zaczynają zwiedzać okolice. Pogoda jest piękna. Spacerują dookoła jeziora i podziwiają widoki.
-Usiądziemy tutaj?
-Jasne!- Adrian rozkłada się na wznak
-W sumie, to jestem bardzo niewyspana.- Kaśka pada obok niego i kładzie mu głowę na torsie.
-To odpocznij. – gładzi ją po ramieniu
-Nie możemy tak się cały tydzień wylegiwać.
-A kto nam zabroni?
-Już nie pamiętam, kiedy miałam tyle czasu.
-Ja nie pamiętam, kiedy byłem na wakacjach.- i nagle przypomina mu się ostatni wyjazd z Olką. Do Mielna. Piękna pogoda, plaża i skacowana Ola. Całe dni odsypiali szalone dyskoteki. Codziennie obiecywali sobie, że w końcu zaczną spędzać czas inaczej, ale tak właśnie zleciał im cały tydzień.
-O czym myślisz?
-O wakacjach w Mielnie.- mówi bez zastanowienia
-Fajnie było?
-Nie. – uświadamia sobie-Cały tydzień był wykańczający. W ogóle nic nie robiliśmy. Spaliśmy całymi dniami na plaży, żeby w nocy móc imprezować. Spaliliśmy się na skwarki. Wróciłem gorzej zmęczony niż po całym roku w pracy.
-Hmm… czy to znaczy, że jesteś strasznym nudziarzem?- Adrian wybucha śmiechem- Bo wiesz, wydaje mi się, że lubisz sobie poimprezować.
-Bo lubię!
-No dobra! Ale te twoje wakacje, te w Mielnie…. To z jakąś stałą ekipą czy z kimś nieznajomym?
-Ze stałą.- tak można powiedzieć, bo wtedy on i Olka byli stałą ekipą
-To nie wiedziałeś na co się piszesz?
-Wiedziałem, ale myślałem, że tym razem będzie inaczej.
-Czyli wyznajesz zasadę, że nadzieja umiera ostatnia!- zaśmiewa się Kaśka
-Nie no! Proszę cię! Twoje wnioski mnie rozkładają!
-Cieszę się, że tu jesteśmy.- nagle poważnieje
-Ja też. Bardzo tego potrzebowałem.
-Masz jakieś kłopoty?
-Zdążyły się już rozwiązać, ale bardzo chciałem wyjechać. Z tobą.
-Wiesz. Wcale nie lubię takich facetów jak ty.
-A ja nie lubię takich dziewczyn, ale dam radę. To tylko tydzień!
-Tak. Ostatecznie jakoś to przetrwamy. – śmieją się
Któregoś wieczoru przychodzą z dyskoteki nieźle wstawieni. Kaśka nie wytrzymuje i zaczyna całować Adriana już na korytarzu. Jemu też dużo nie trzeba. Dziewczyna działa na niego niesamowicie. Sam nie chce się do tego przyznać, ale bardzo mu się podoba.
-Chodź tutaj.- mówi Adrian, kiedy w końcu dostają się do pokoju. Jego dłonie szybko wkradają się pod koronkową bluzkę i niemal ją zdzierają. Nie może powstrzymać zmysłów. Kaśka reaguje podobnie. Szybko pomaga mu się rozebrać. Pieści go zachłannie i sama też chce być pieszczona. W tej chwili nie liczy się nic poza nimi. Kochają się szybko i niecierpliwie. Adrian nie może się opanować, całuje ją i przygryza. Kaśka zaczyna krzyczeć, ale i on nie panuje już nad sobą. Co ona ma w sobie takiego, że tak bardzo go podnieca? Czyste szaleństwo!
-Cudownie mi z tobą…- mówi w końcu Kaśka padając na łóżko.
Rano, w bardzo dobrych nastrojach, postanawiają wypić kawę na swoim tarasie. Śmieją się i planują dzień, ale zaczepia ich sąsiadka z tarasu obok.
-Ja bardzo was przepraszam.- mówi kobieta w średnim wieku- Ja z taką sprawą…
-Tak?- Adrian wykazuje minimalne zainteresowanie problemem
-Bo wiecie, jesteście młodzi. Ja to rozumiem… i trochę mi głupio, ale może moglibyście trochę ciszej… wracać w nocy…- czerwienieje, kiedy to mówi
-To się więcej nie powtórzy!- obiecuje Kaśka, której to tyczyły się słowa sąsiadki.
-Bardzo wam dziękuję.- strapiona kobieta wraca do pokoju, a Adrian wybucha śmiechem
-Czego się cieszysz?- Kaśka próbuje zachować powagę
-Powtarzałem ci, żebyś tak nie krzyczała.
-A ty nie słyszałeś, że ona to do nas mówiła?
-Nie oszukuj się! Głównie do ciebie!
-Gdybyś był mniej….zaangażowany, to bym była ciszej!
-O! Teraz to niby moja sprawka? Ciekawe!
-A czyja?
- Powiedzieć ci coś żeby ci nie było przykro?- żartuje i wyciąga do niej ręce. Kaśka szybko siada mu na kolanach wtulając się w niego.
-Zaryzykuję, powiedz!
-Kasiu, ja też wolę, kiedy krzyczysz, niż śpiewasz, ale….
-Wariat! - śmieje się Kaśka
-Mówisz?- jego dłonie szybko wkradają się pod cienki szlafrok.
-Adrian…- mówi ostrzegawczym tonem z błyskiem w oku
-Ciii…. Przecież nie mówiła, że tu nam nie wolno.- zabawa zaczyna się od nowa.
Dni są słoneczne i ciepłe. Adrian naprawdę wypoczywa. Wydaje mu się, że Kaśkę zna od zawsze, chociaż, w sumie nie wie o niej nic. Tak, jak ona o nim. Nie rozmawiają o przeszłości. Rozmawiają o planach na przyszłość. Każde z nich ma jakieś swoje sprawy, o których chce zapomnieć. Kaśka nie drąży i nie dopytuje. Jakimś cudem udaje jej się zgadnąć, kiedy Adrian nie chce o czymś mówić i szybko zmienia temat. Ona też nie dzieli się swoimi kłopotami. Żadne z nich nie przyznaje się też do tego, że zaczynają się coraz lepiej czuć w swoim towarzystwie.
-chodź! No chodź! Proszę cię!!
-Jesteś szalona!!
-Zawsze o tym marzyłam!!- ciągnie go w stronę stanowiska skoków na bungee.
-Zaryzykuję! Może coś ci się w głowie przestawi!!
-Chyba sam byś tego nie chciał!!
-Nie.- przyznaje i całuje ją.
-Adrian, boję się!
-Hahaha! Wariatka!! Dawaj! Zrobimy to razem!!
-Naprawdę? Zrobisz to dla mnie??
-Pewnie! Co mi tam!!
W ciągu tygodnia robią masę szalonych rzeczy. Są nierozłączni i świetnie czują się w swoim towarzystwie. Kaśka ma zawsze dobry humor i dużo się śmieje. Jest bezproblemowa. Wszystko jej pasuje. Wszystkim się cieszy. Adrian daje się porwać jej entuzjazmowi. Jest na totalnym luzie. Już dawno nie był taki beztroski. To zwykle na niego spadała rola bycia odpowiedzialnym i poukładanym. Olka wiedziała, że to właśnie on panuje nad wszystkim. Ze względu na swojego ojca, unikał picia, za to Ola, wręcz odwrotnie. Nie pamiętał imprezy, z której wróciłaby o własnych siłach. Teraz, przy Kaśce może się odprężyć. Jest zwariowana, ale ma to pewne granice. Oboje lubią tańczyć, więc są stałymi bywalcami codziennych imprez. Z tą tylko różnicą, że żadna dyskoteka nie kończy się awanturą i przysłowiowym schalniem do nieprzytomności, co przy Olce zdarzało się prawie zawsze. Nawet jeśli on unikał konfrontacji, to zawsze znalazł się powód dla którego warto było się wstawić. Kaśka jest inna, ale przede wszystkim nie jest Olką.
-Co ty robisz?- śmieje się Adrian.
-Nic.- mówi z udawaną powagą, całując go delikatnie. Jej dłoń zjeżdża w dół po jego brzuchu
-Ty jesteś nieobliczalna.- stwierdza śmiejąc się
-Weź nie bądź taki znowu święty! przecież tu nikogo nie ma! Dookoła las i trzciny! Nie mów, że nigdy z nikim na plaży…
-Co ci mam powiedzieć?
-Nie! Naprawdę? Gdzieś ty się uchował?
-Gdzieś daleko od ciebie!
Ostatniego wieczora Kaśka wpada na pomysł spania na plaży. Koniecznie musi zobaczyć wschód słońca. Adrian godzi się bez wahania. Z nią to może nawet być zabawne. Kiedy mieszkał z matką, tyle razy nocował w wielu różnych miejscach, że chyba nic go nie zdziwi. Zabierają koce i w doskonałych nastrojach ruszają znaną im ścieżką przez las.
-Cicho! Słyszałeś?
-Co?
-Nie wiem!
-Naprawdę tak się boisz?
-W sumie…
-Nie wierzę! Ty? Dziewczyna, która wyjechała na wakacje z nieznajomym facetem? Boisz się sowy?
-To była sowa?- Adrian nie wytrzymuje. Wybucha śmiechem
-Jesteś niemożliwa!!
-Raczej nie nocuję w lesie!- Adrian łapie ją za rękę i spokojnie prowadzi w stronę małej plaży. Rozpalają ognisko i rozsiadają się na kocu. Noc jest ciepła i przyjemna. Kaśka siada między jego udami i opiera mu głowę na ramieniu.
-Wszystko w porządku?- obejmuje ją i przytula
-Tak. Wiesz, trochę się boję.
-Kaśka….
-Nie śmiej się. Boję się, bo dobrze mi z tobą.- Adrian oddycha głęboko. Nie chce się do tego przyznać, ale też się nad tym zastanawiał
-Nie myśl o tym. Mamy wakacje. Wszystko będzie dobrze.
-Masz rację, ale wiesz…bo ja…- odwraca się do niego i próbuje powiedzieć coś, co widocznie od pewnego czasu zaprząta jej głowę
-Nie. Nic już nie mów. Nie chcę nic wiedzieć.
-Dlaczego?
-Już ci mówiłem. Jesteśmy na wakacjach.
-A ty?
-A ja z całą pewnością mogę powiedzieć, że to były najlepsze wakacje w moim życiu! Odpocząłem, bawiłem się świetnie i poznałem ciebie.
-Ciężki z ciebie przeciwnik.- Kaśka mruży oczy
-Czy ja wiem? Ja po prostu nie…. hmm…
- Weź przestań! Zaczynasz się tłumaczyć! To głupie!
-Dobra! Poddaję się! zwariowałem! Zwariowałem przez ciebie! Nigdy taki nie byłem!
-No co ty mówisz?
-Tak! Przy tobie wszystko jest inne! Prostsze! I nie boję się trochę! Boję się jak diabli! To chciałaś usłyszeć?- Kaśkę zatyka
-No…- mówi w końcu- Bardzo oryginalne! Jeszcze nikt w ten sposób mi nie mówił o swoich uczuciach!
-Nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć!
-Ale ja wiem i chyba chciałabym ci to teraz powiedzieć.
- Jeśli masz tego żałować, to lepiej nic już nie mów.
-A dlaczego miałabym żałować?
-Nie wiem.- wzrusza ramionami. – Po powrocie wszystko może okazać się zupełnie inne niż tutaj.
Ma rację. Zwariował odkąd uciekł z nią z dyskoteki. Teraz jest tylko gorzej…. chociaż… czuje się naprawdę fantastycznie. Pierwszy raz od wielu lat bawi się świetnie i nie przejmuje, że ktoś może pomyśleć o nim coś złego. Ona przyjmuje wszystko takie, jakie jest i nic o nim nie wiedząc chce z nim rozmawiać o ... no właśnie! O czym?
-Spakowałaś wszystko?
-Tak. Jestem gotowa.- opuszczają ośrodek.
Podróż do domu mija niespodziewanie szybko. Adrian dostaje od Kaśki numer telefonu na bilecie pkp. Szybko chowa go do kieszeni, żeby nie zgubić. Całą drogę do domu śmieją się i wspominają pobyt. Oboje zadowoleni i wypoczęci. Tego było im trzeba!
Późnym popołudniem są już na miejscu. Stoją uśmiechnięci i opaleni po środku stacji i jakoś dziwnie nie mogą się rozejść.
-Było super.- mówi w końcu Kaśka
-Tak. Dziękuję ci.
-Myślę, że nie będziesz tego wspominał, jak te twoje wakacje w Mielnie.
-Nie! na pewno nie! Mam coś dla ciebie.- podaje jej grubą kopertę.
-Co to jest?
-Zajrzyj.- uśmiecha się tajemniczo.
-O! łał!! – w środku są wywołane zdjęcia- Dziękuję- rzuca mu się na szyję i całuje go- Kiedy dałeś radę to zrobić?
-Jak to mówią, licho nie śpi!- patrzy na jej zadowoloną twarz i wcale nie ma ochoty się z nią rozstawać- Odstawić cię do domu?
-Nie. To bez sensu, żebyś jechał z tym wszystkim na drugi koniec miasta.
-W takim razie…do zobaczenia.
-Tak, do zobaczenia.- całuje go i odchodzi w kierunku linii tramwajowej. Adrian rusza w drugą stronę. Kiedy jest w połowie drogi przez dworzec ktoś rzuca się na niego.
-Kaśka!- obejmuje ją - Ty wariatko!- dziewczyna nie przestaje go całować
-Zapomniałam ci coś powiedzieć! Czekałam, aż wrócimy do domu! Było EKSTRA!- całuje go jeszcze i pędem rusza w kierunku, z którego przybiegła. Adrian stoi jak głupek pośrodku szerokiego przejścia. I co? Co teraz?