Archiwum 17 listopada 2015


lis 17 2015 do ilu razy sztuka? 5

5

Spotykają się wszyscy w Klubie. Marta też przyszła, nie tyle z własnej woli, co z przymusu. Agnieszka ją wyciągnęła. Jak zwykle zresztą! Olivier, choć nadal to ukrywa, jest bardzo zadowolony, że ją widzi. Jak zwykle jest pewny siebie i czeka na dalszy ciąg wydarzeń.

- Panowie! Zaczynamy imprezę!- zarządza Paweł, który jest  prawdziwym liderem.

Od odejścia Anki grupa staje się bardziej zgrana. Chłopcy lepiej się dogadują i nie współzawodniczą o względy i uznanie koleżanki. Bawią się ze swoimi dziewczynami. Tańczą, piją, śmieją się. Jest wesoło. Nawet Marta daje się temu ponieść. Wiruje na parkiecie jak szalona. Olo najpierw się jej przygląda, próbując skończyć nieprzerwaną telefoniczną rozmowę, a potem dołącza do kolegów. Świetnie się bawią. W końcu przyciąga Martę do siebie i długo, długo ją całuje ona zaskoczona tym nagłym wybuchem czułości, oddaje mu pocałunki tuląc się do niego. Czekała na tę chwilę. Gdyby po raz kolejny ją wystawił, oszalałaby, to pewne! A teraz? Teraz daje się ponieść te wielkiej rzece. Porywa ją prąd, z którym nie chce już dłużej walczyć. Kocha go. Kocha każdy, najdrobniejszy gest, czy szczegół całej jego osoby. Nie może już z tym walczyć! To i tak nadaremny wysiłek! Przepadła!

 Niedługo po północy znów ruszają w jakąś szaloną trasę. Miasteczka, lasy, łąki i tak w kółko! Marta musi przyznać, że zaczyna jej się to podobać. Motor Oliviera jest szybki i silny, a on sam pewnie go prowadzi. Lądują nad jeziorem, Marta nie wie dokładnie gdzie. Jest pięknie. Olivier tuli ją do siebie bez skrępowania. Co chwilę całują się i patrzą sobie w oczy przy blasku ogromnego księżyca. Oboje czują to przepełniające ich szczęście. Szczęście, że właśnie się odnaleźli.

Rano, w domu nie jest jej już tak wesoło. Ojciec jest naprawdę wściekły.

-Dość tego! -krzyczy - Dłużej tego nie zniosę!

-Tato, daj wytłumaczyć....

- Co masz mi do tłumaczenia? Moja córka pędząca na motorze z jakimś kryminalistą! Miałaś być u Agnieszki!!

-To wcale nie tak...

-Już ja znam te wasze wymówki! Olka zaczynała tak samo! Chcesz wyglądać tak jak ona? Nie zda matury! Na tym się skończy!!

- Waldek...- zaczyna Jola Golańska

-Ty też siedź cicho! Wiedziałaś, co robi i nic mi nie powiedziałaś! Wszystkie trzy możecie sobie ręce podać!

-O-ho! Co to za rodzinna narada?- do domu wchodzi Ola. Już przygotowana, czekająca na pierwszą rundę.

- O! No właśnie! O tej porze wraca się do domu?

- A co? Po nocach mam się włóczyć? Rano wolę przyjść, jak widno, wiesz, żeby nikt mnie nie zgwałcił...- dodaje z uśmiechem

- Jakie to strasznie zabawne! Zobacz, jak wyglądasz! Wstyd mi za ciebie!

- A to ciekawe nawet, bo mnie za ciebie też!

-Olka! Za chwilę stracę cierpliwość!

- To trać! Co mi zrobisz? Szlaban mi dasz? Proooooszę cię!- kpi z niego. Skąd ona ma odwagę na to wszystko?

- Idź do siebie! Do siebie! Nie mogę na ciebie patrzeć! Słowo daję!

- To dobrze, bo ja też się już napatrzyłam.- dodaje wychodząc.

- A co do ciebie...- patrzy na Martę – Masz szlaban.- Marta prawie się roześmiała

- Ok...dobrze.- próbuje resztkami sił zachować spokój- Mogę już iść?

-Idź! Droga wolna!

Marta zdecydowała jak najszybciej opuścić pokój. Siada na swoim łóżku i śmieje się. Ktoś puka do drzwi. Olka.

-Jesteś moją siostrą, muszę cię ostrzec. Uważaj na Oliviera. Może cię skrzywdzić. To świetny towar, ale czasem brak mu opamiętania.- mówi spokojnie. Ale Marta wie, że i jej już brak opamiętania. Czuje do niego taką słabość, że jak tylko pod domem przejeżdża motor, wygląda czy to nie on. Denerwuje się, kiedy przez kilka dni się nie odzywa.

jkamp