10
Nie mogą widywać się teraz tak często, jak chcą. Matura pochłania cały wolny czas Oliviera. Zamierza zdać najlepiej jak może, mimo tego, że nadal awanturuje się w szkole.
- Stary! Czujesz to! Matura za nami! Teraz buda to tylko formalność! Aż się kurwa nie mogę nacieszyć tą wolnością!- śmieje się Paweł
- Muszę poprawić końcowe oceny! Mam na to kilka dni!- zastanawia się Marcin
- Mam to gdzieś! Urywam się!- decyduje ten pierwszy
- A ty Francuz? Co robisz?
- Idę stąd! Pierdolę wszystko!- Olivier wyraźnie jest zły. Od pewnego czasu nic go nie cieszy. Często jest rozdrażniony i szybko traci cierpliwość. Nawet Marcin jest zdezorientowany.
- Hej! Co jest?
Wieczorem spotykają się w Klubie. Wszyscy są zdziwieni jego zachowaniem, tym bardziej, że zaczął regularnie palić. Olo spóźnia się, choć zawsze powtarzał, że nie cierpi niepunktualnych ludzi. Chłopcy czekają od pół godziny.
- Jestem. – warczy wchodząc- nie musicie do mnie wydzwaniać co 5 minut.
- No szkoda, że tak wcześnie- dogryza mu Paweł
- Odpieprz się.- grozi mu palcem Olo
- Stary! Coś ty taki drażliwy ostatnio? To był żart.- kiwa głową Paweł
- Nie twoja sprawa, rozumiesz?
Marta i Agnieszka są zdziwione zachowaniem Oliviera. Marcin też wydawał się być zaskoczony. Po spotkaniu prosi przyjaciół o rozmowę. Idą na zaplecze. Wszyscy wracają raczej niezadowoleni. Szybko się żegnają i Olivier zostaje sam z Martą. Siada obok niej w loży i odchyla głowę na oparcie.
- Nie ogarniam tego.
- Co się dzieje?- przytula się do niego.
-Jestem wściekły. Wszystko mi się wali na głowę.
- Opowiedz mi.
-Nie chciałem cię tym martwić tak długo, jak się da, ale już nie daję rady.
- O czym ty mówisz?
- Wyjeżdżam na początku lipca.
- Jak to? Gdzie?
- Wyjeżdżam do ojca. Dowiedział się o tej awanturze w szkole. Postawił mi pewne warunki
-Oli! Dość tego! Powiedz mi wszystko!!
- Co roku jeżdżę tam, żeby pracować, taki mamy układ. Ojciec ma kilka ośrodków wypoczynkowych. Potrzebuje na wakacje więcej ludzi do pracy.
- Ale po wakacjach wrócisz?
- No właśnie nie do końca tak to wygląda.
- Nie wytrzymam! Mów normalnie!
- Chce, żebym został u niego przez rok i przemyślał wszystko. Twierdzi, że nic mnie tu nie trzyma. Powiedziałem mu, że to niemożliwe, ale...
- Ale są jakieś warunki, tak?
- Tak. Jeśli w dalszym ciągu będę się tak zachowywał, to przestanie mi pomagać. Chce, żebym studiował architekturę i zarządzanie, a potem reprezentował jego ośrodki na Śląsku a może jeszcze kilka innych, jeśli się sprawdzę. Może ma rację. Poza tym.... po zeszłym roku muszę odpracować kilka rzeczy.
- I co ty na to?
- Nie wiem jeszcze... nie wyobrażam sobie wyjechać stąd na rok, ale z drugiej strony...
- Zastanawiasz się nad tym prawda?
- Oczywiście! Ojciec obiecał, że załatwi mi mieszkanie. Mieszkanie za rok pracy z nim! Nigdy nie narzekałem, ale jestem dorosłym facetem, nie mogę tego wiecznie mieszkać u ciotki.
-Rozumiem. Zgodzę się na wszystko, cokolwiek zdecydujesz!
- Bardzo nie chcę wyjeżdżać, ale nie mam wyjścia.
- Będziesz przyjeżdżał?
- Tak często, jak tylko będę mógł.
- Muszę cię jeszcze o coś prosić. Nie mam do tego prawa, ale po prostu muszę...
- O co?
- Poczekasz na mnie? Wiem, że rok to długo i może się dużo wydarzyć, ale muszę mieć do czego wracać, proszę cię..
- Zaczekam, ile będziesz chciał. Tak, jak ty czekałeś na mnie.
- Zrobię wszystko, żeby być tu jak najczęściej. Jesteś dla mnie bardzo ważna, wiesz o tym i obiecuję, że nigdy z nikim innym nie będę. Słyszysz? Obiecuję!
Wieczorem odwozi ją do domu. Rozstają się w bardzo ponurych nastrojach. Olo szybko odjeżdża, a Marta niechętnie idzie do domu. Kiedy tylko zamyka za sobą drzwi, wybucha głośnym płaczem.
- Marta?- z kuchni wyskakuje przerażona matka
-Och mamo!!- Marta wtula się w matkę. Dopiero, jak się uspokaja, potrafi wytłumaczyć powód tej histerii. Ojciec słucha wszystkiego z drugiego pokoju. Nie jest zachwycony tym, że córka płacze, ale ulżyło mu z powodu wyjazdu Oliviera.
Przez 2 tygodnie do wyjazdu , Olivier i Marta są nierozłączni. Olo prosi dziewczynę, żeby pomogła mu się spakować. Marta zgadza się, choć jest jej bardzo ciężko.
- Przeżyjesz szok.- mówi zatrzymując się pod dużym blokiem. Wchodzą na 3 piętro. Kiedy tylko otwiera drzwi słyszą krzyki. Marta wchodzi niepewnie do środka.
-Jest!! Już jest!!- dwóch dziesięcioletnich chłopców wbiega do przedpokoju i rzuca się na chłopaka. Są identyczni!
-To twoja dziewczyna?
- Ładna!- Olo uśmiecha się szeroko.
- Chodź! Bawimy się w chowanego!
- Tak! Chodź! Chodź!
-Dzieciaki! Nie teraz! – broni się
- Chodźcie tu łobuzy!- w korytarzu staje wysoka chuda nastolatka. Ma długie blond włosy i duże niebieskie oczy.
- Natka, weź ich. Nie mam czasu teraz.
- Chłopcy, wracamy do sprzątania. Mama za chwilę będzie..
- Chodź- bierze Martę za rękę i zamyka za sobą drzwi swojego pokoju, który dzieli z Marcinem..
- Świetne dzieciaki.
- Czasem mam ich powyżej uszu. – Olivier powoli zaczyna segregować ubrania i pakuje je do torby. Marta układa wszystko i czuje ogromny smutek.
Po godzinie w domu robi się hałas. Chłopcy zaczynają biegać.
Marta zastanawia się, czy Olivier funkcjonuje tak na co dzień. On, buntownik i szalone dzieciaki, zabiegana ciotka, ani chwili spokoju. Zaczynała rozumieć, dlaczego tak bardzo chce uciec z tego ciasnego mieszkania. Rozumiała też jego bunt i to, że woli spędzać czas wszędzie, ale nie tutaj.
- Co ja bez ciebie zrobię?
- To, co zwykle, kiedy mnie nie ma.
- Ale ty zawsze jesteś.
- Kocie, pojedziesz na obóz narciarski, na wakacje z rodzicami, zdobędziesz tytuł kapitana drużyny, o którym tak marzysz...może zapiszesz się na kurs prawa jazdy?
- Och! To mi nie zastąpi ciebie!- rozpłakuje się
- Nie, ale przynajmniej się czymś zajmiesz. To będzie dla ciebie duża korzyść. Będzie dobrze! Nie martw się. I proszę cię, nie płacz, bo umrę! -przytula się do niego.
- Muszę już iść, bo spóźnię się na samolot. – gładzi ją po policzku i rusza w kierunku odprawy celnej.
-Czekaj!- woła za nim. Podbiega i przytula go mocno. Ściąga ze swojego palca grubą płaską obrączkę, którą zawsze nosiła i wciska ją Olivierowi w rękę.- Nie zapomnij o mnie.-prosi
- Nigdy!- ledwie się trzyma. Targa nimi bezradność. Tę scenę obserwuje jeszcze ktoś, ale postać pozostaje niezauważona.