Najnowsze wpisy, strona 1


gru 10 2016 igła w stogu siana 5

5.

            W mieszkaniu panuje niesamowity bałagan. Znak obecności Michała. Zawsze, kiedy przyjaciel u niego nocuje, wszystkie pomieszczenia wyglądają dokładnie tak, jakby przeszło przez nie potężnych rozmiarów tornado. I tym razem jest tak samo. Adrian od razu na wejściu potyka się o buty. Oddycha  tylko głębiej i wchodzi do kuchni. W całym mieszkaniu powietrze jest ciężkie od oparów alkoholu. Michał chrapie głośno na rozłożonej kanapie w salonie.  Wszędzie walają się  części garderoby. Adrianowi robi się niedobrze, kiedy odkrywa, że nie należą one jedynie do przyjaciela i są częścią kobiecego ubioru. Musi wydostać się z mieszkania. W sumie- spodziewał się tego. Zna Michała nie od dziś i wie, że jest w stanie wyrwać każdą dziewczynę.  Nie wiedział tylko, że wzbudzi to w nim takie emocje. Gotuje się ze złości. Najchętniej wywlókłby go na klatkę i wymierzył kilka konkretnych razów, ale…nie jest już z Olką…

            Szybko ubiera dresy i wychodzi pobiegać. Nie chce być w domu, kiedy wstanie Ola. Nie. Niepotrzebnie zgodził się na tę farsę. Nie jest tego warta, a on nie ma na to siły. Każde jej pojawienie się sprawia, że krew w jego żyłach krąży szybciej niż by tego chciał. Myślał, że ma to już za sobą, że zapomniał, ale czy da się zapomnieć kogoś, kogo tak bardzo się kochało?

Kurwa! Niech to szlag! Myśli biegając po Alejach. Jest już prawie południe, a on czuje głód. Nie wróci do domu na śniadanie. Zje cokolwiek na mieście. Emocje wciąż w nim buzują na samą myśl, że Michał i Ola... o Boże! Chyba zwymiotuje! Zatrzymuje się na środku, nie wiedząc, co robić. Dosłownie kilka sekund później czuje mocne uderzenie z tyłu i pada na twarz. Jest zdezorientowany. Nie słyszy nic poza muzyką dudniącą z mp3. Przeklina w duchu. Obok niego pada młode, opalone ciało i rower. Ciemne włosy zakrywają twarz.

-Nic ci nie jest?- wstaje szybko i pomaga podnieść się dziewczynie.

-Zwariowałeś? Wbiegłeś mi wprost pod rower! Cholera!!- Adrian patrzy na nią z góry. Przy nim jest bardzo drobna i bardzo zła.

-Przepraszam, nie pomyślałem, że...

-No! Raczej! Myślenie nie jest domeną takich typów, jak ty!- obrzuca go wściekłym spojrzeniem

-Mówiłem już, że mi przykro, co jeszcze mogę dla ciebie zrobić?

-O! Wystarczająco już zrobiłeś! Dzięki!- patrzy na zdarte kolano

-Słuchaj, może....

-Dobra, obejdzie się bez twojego wielkiego żalu i wyrzutów sumienia.

-To chociaż daj się zaprosić na kawę.

-Chyba żartujesz?

-Co ci szkodzi? Nic nie ryzykujesz.

-W porządku. Dokąd?- Adrian rozgląda się dookoła

-Do Włocha? Może być?

-Ok.

-Jestem Adrian.

-Kaśka.

-Nic ci się nie stało?

-Nie. W sumie, to ja też przepraszam. Rozmawiałam przez telefon.

-I pomyśleć, że gdybym cię nie zaprosił, to miałbym wyrzuty sumienia!

-Nie chce mi się coś wierzyć!- śmieje się dziewczyna. Po dłuższej rozmowie okazuje się być niezwykle miła i zabawna. Adrian bardzo ceni sobie ludzi z poczuciem humoru, a ona niewątpliwie potrafi śmiać się z wielu rzeczy.  Dzięki niej szybko zapomina o Michale, który jest w jego mieszkaniu. W sumie spędza z Kaśką prawie całe popołudnie, ale dzień mija tak szybko, że nawet nie zauważa uciekającego czasu. Pogoda jest wspaniała. Kwitną kasztanowce i drzewa owocowe. Miasto budzi się do życia. Spacerują po parku i w końcu idą razem na obiad.

-Bardzo dziękuję za miło spędzony czas. Oczywiście, dopóki nie zejdzie mi siniak z kolana, to o tym wypadku nie zapomnę.

-Ale zrekompensowałem się, jak mogłem!

-To prawda. Muszę już lecieć. I tak nic dziś nie załatwiłam, więc…

-Jasne! Nie ma sprawy! Zająłem ci cały dzień.

-W takim razie, do zobaczenia!

-Do zobaczenia.- mówi z uśmiechem.

jkamp   
gru 07 2016 igła w stogu siana 4

4.

            -Wstawaj! Hej! Wstawaj! Idziemy na imprezę! Rusz tyłek!

-Czego chcesz? Kto cię wpuścił?- Adrian niechętnie zbiera się z łóżka

-No! Stary! Ruszaj się! Prysznic, gacie! Już!

-Michał, czekaj kurwa! Jeszcze śpię!

-Chodź! Paula stawia!

-Dlaczego?

-A skąd mam wiedzieć!

-Dobra, dobra! Znaczy, że mam cię zawieźć, przywieźć i przechować?

-Byłoby zajebiście!

-Zbieram się.- człapie pod prysznic, choć wcale nie bardzo ma ochotę na jakiekolwiek wyjście. Strumień ciepłej wody rozluźnia naciągnięte w nocy mięśnie. Jeszcze chwila, a poczuje się zupełnie dobrze. Kiedy wychodzi jest świeży, pachnący i nawet wypoczęty. Całe popołudnie udało  mu się przespać. Michał już czeka na niego w kuchni z kawą.  Przez drzwi Adrian słyszy jego głos... z kim on tam tak gada? Osz! No jasne!

-No! Już myślałem, że cię odpływ wciągnął!

-Jeszcze tylko kawa i możemy iść. Zjemy coś po drodze?  Padam z głodu!

-Nie ma takiej opcji! Idziemy do Blue na pizze i piwko.

-O! I to mi się podoba!- rozwesela się Adrian.

-Ty, a może ta mała poszłaby z nami?

-Nawet się nie waż!- grozi przyjacielowi palcem

-A co by było, gdybym....?

-Zaprosiłeś ją?

-Tak wyszło.

-Zgodziła się?

-Tak. Poszła się ogarnąć.

-Kurwa! Kretyn z ciebie!

-Hej! Skoro laska jest u ciebie od wczoraj, jak myślę, to chyba głupio byłoby....

-Ona u mnie mieszka, stary!

-A skąd miałem to wiedzieć?

-Trzeba było, kurwa spytać!

-To znaczy, że ją nie bzykasz??

-Dokładnie!

-Zajebiście!!- cieszy się Michał, a Adrian woli nie drążyć tematu. W drzwiach pojawia się Ola. W krótkiej czarnej sukience.  Michał szczerzy się od ucha do ucha.

-Idziemy?- próbuje rozładować napięcie Adrian.

-Ta! Chodźmy. Paula już na nas czeka.

-Ok. ale dziś cię nie przywiozę. – broni się Adrian

-Jak to? Jaja sobie robisz? Przecież ty nie pijesz!

-Muszę wyjść dużo wcześniej! Załatwiam bardzo ważną sprawę.

-Ta! Z Paulą! – śmieje się Michał

Adrian bawi się z wymuszoną obojętnością i uprzejmością. W końcu, niedługo po 2 znika, przekazując Michałowi klucze do swojego mieszkania. Ola stara się nie zważać na to, jak Adrian traktuje Paulę i na to, że wyszedł razem z nią.

jkamp   
gru 02 2016 igła w stogu siana 3

Tup, tup, tup... co jest? Adrian z trudem otwiera oczy. Ma głowę odchyloną do tyłu i opartą na siedzisku kanapy. Nie może się ruszyć. Naciągnął chyba wszystkie możliwe mięśnie. Powoli podnosi głowę. Przez kuchenny blat widzi, jak Ola nalewa sobie wodę mineralną. Która to może być godzina? Ogląda się w kierunku zegarka. 12.30. Nieźle. Chowa twarz w dłoniach. Trzeba się zebrać, pomyśleć o jakimś jedzeniu...  jest skonany...

            Obok niego przechodzi Ola. Ubrana w za dużą podkoszulkę i osuwające się bokserki wygląda po prostu niesamowicie. Nie daje mu jednak dużo czasu na rozwinięcie tej myśli. Siada na kanapie, tuż przy nim.

-Cześć.- zaczyna niepewnie

-Cześć.- Adrian zbiera się szybciej niż planował

-Możemy porozmawiać?

-Chcesz kawę?

-Nie, dziękuję. Adrian, ja cię przepraszam. Nie miałam do kogo zadzwonić. Mam tylko ciebie.

-Miałaś. – poprawia ją chłopak i idzie do łazienki. Zimna woda pomaga otrzeźwić śpiący jeszcze umysł. Nie ma ochoty z nią rozmawiać. Chce, żeby się zebrała i zniknęła tak szybko, jak to tylko możliwe. Ubiera świeże ciuchy i wychodzi do sklepu. Nie planował dziś obiadu w domu.  Ma cichą nadzieję, że kiedy wróci, Oli już nie będzie.

            Mylił się. Siedzi w dalszym ciągu na kanapie, dokładnie w takim stanie, w jakim ją zostawił. Tylko oczy ma przytomniejsze.

-Adrian... strasznie mi głupio...- zaczyna znowu.

-Nie ma sprawy. W pudle w szafie są ubrania, po które miałaś przyjść.

-Myślałam, że je wyrzuciłeś.

-Nie mam takiego prawa. Przecież to twoje.- chłopak krząta się i przygotowuje spaghetti, starając się nie patrzeć na Olę. Niech ona już idzie! Nie chcę jej tutaj, myśli w duchu i skupia całą uwagę na obiedzie. W tej chwili w kuchni pojawia się właśnie ona. Ma na sobie krótkie spodenki i top na ramiączkach. Włosy związała w koński ogon i wygląda oszałamiająco. Przynajmniej w pierwszej chwili Adrian nie może oderwać on niej wzroku.

-Mogę ci zająć kilka minut?- wyrywa go z chwilowego stanu odrętwienia

- Tak. – odwraca się szybko do gotującego się obiadu.

-Adi...bo wiesz... mam taką sprawę... strasznie mi głupio prosić cię o to...

-Chyba niczym mnie już dziś nie zdziwisz...- mówi beznamiętnie

-Bo widzisz... nie mam dokąd pójść... mogę zostać u ciebie parę dni?

-Myliłem się. Teraz rozłożyłaś mnie zupełnie.

-Ja wiem, że...

- Ale chwila! Jak ty sobie to w ogóle wyobrażasz? Że będziemy razem pić kawę i powiadać sobie, co w pracy? Nie! To jakiś żart!- wybucha nagle

-Adi, mam tylko ciebie.

-Nie! Mówiłem już! Miałaś tylko mnie! Teraz masz „jego”! jeśli chcesz, odwiozę cię do domu!

-Nie mam domu. Muszę coś znaleźć.- mówi z rozbrajającą szczerością

-Kurwa mać!- Adrian rzuca sztućce i wychodzi na balkon. Odpala papierosa, żeby się uspokoić. Miał rzucić! Kurwa mać, po raz drugi!

-Adi... – Ola wychodzi za nim

-Przestań! Nie mów tak do mnie! Nie chcę tego słuchać!

-Ja zawsze...

-Zawsze było pół roku temu! Nie uważasz, że od tamtego czasu trochę się zmieniło?- wybucha, ale łagodnieje, kiedy widzi, jak po jej policzkach spływają łzy- Dobra. Niech stracę. Od dziś dokładasz się, tak jakbyś wynajmowała pokój.  Możesz korzystać z zawartości lodówki, pod warunkiem, że również będziesz ją uzupełniać. Reszta idzie na pół.

-Zgadzasz się? Naprawdę się zgadzasz?

-Sam w to nie wierzę.

-Och! Jesteś taki kochany!- ściska go Ola. Kiedy tuli się do niego i zaczyna całować, Adrian znów reaguje inaczej niż by tego chciał.

-Dość tego. Możesz zając mały pokój. Sypialni ci nie oddam, salon jest wspólny. Później zastanowię się nad resztą. Jestem skonany. Muszę coś zjeść, a potem odeśpię. Obiad powinien już być. Jutro ty gotujesz.- zostawia Olę na balkonie. Zaczyna się też zastanawiać, jak dał się w to wciągnąć. Jakiś czas temu, kiedy nie byli już razem, a on jako tako doszedł do siebie, zadzwoniła, że potrzebuje pomocy. Oczywiście, nie odmówił jej. Mieszkała u niego przez parę dni, a potem wyparowała bez żadnej informacji, co się dzieje i gdzie ma zamiar się podziać. Adrian nie miał już wtedy nadziei, że do niego wróci, ale potrzebował spokoju.  Nie był to dla niego dobry czas, zwłaszcza, że poinformowano go o śmierci jego matki. W sumie, nie utrzymywał z nią kontaktów, odkąd trafił do domu dziecka, ale ta wiadomość nim wstrząsnęła.

jkamp   
lis 29 2016 igła w stogu siana 2

2

Coś brzęczy. O Boże! Co to za ból? Kark... ramię...i kręgosłup... cholera.... w mgnieniu oka docierają do niego obrazy z poprzedniej nocy.

Coś brzęczy. Kurwa! Domofon! Adrian zrywa się na równe nogi. Jest szósta. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Nie jest w stanie iść do pracy! Wszystko go boli. W rogu kanapy leży zwinięta w kłębek Ola. 

Wpuszcza na klatkę swojego najlepszego kupla, Michała. W kilka sekund później otwierają się wejściowe drzwi.

-Witaj przyjacielu!- śmieje się od ucha do ucha Michał.

-Cześć.- Adrian sprawia wrażenie, jakby przejechał go walec.

-A co ty odpierdalasz? Jeszcze nie gotowy?

-Czekaj, dzwonię do Zbyszka.- Adrian wychodzi do sypialni. Słyszy, jak Michał krząta się w kuchni i robi kawę.

-Co jest Adrian?- odbiera rzeczowo

-Cześć. Potrzebuje dzisiaj wolne.

-Jak to „dzisiaj”?

-Nie dam rady przyjść. Tylko ten jeden raz.

-Popiłeś? Jesteś chory? Co jest?

- Znasz mnie. wiesz, że nie piję. Resztę ci wyjaśnię w poniedziałek.

-Ok., dobra, ale myślałem, że dziś skończymy bajzel z łazienką.

-Zrobię to najlepiej, jak umiem, ale nie dziś.

-No w porządku. Niech ci tam będzie, ale wiesz, że nie jestem zachwycony.

-Wiem, sorry.

-Do poniedziałku.

-Jasne, cześć.- Adrian czuje się jak idiota. Jeszcze nie wie, co powie Zbyszkowi po weekendzie, ale będzie musiał jakoś się wytłumaczyć. Tymczasem idzie do Michała, którego zostawił w kuchni. Zastaje przyjaciela opartego o kuchenny blat, wpatrującego się w śpiącą na kanapie Olę.

-Kto to, kurwa jest?

-Nie zaczynaj.

-Dlatego nie idziesz do roboty, co? Pobrykałeś całą noc?

-Weź się zamknij, bo jak cię znowu pierdolnę! – Adrian jest bardzo zmęczony. Zdrzemnął się tylko chwilę przed przyjściem Michała, a w takich sytuacjach szybko puszczają mu nerwy

-Fajna dupa. Skąd ją wyrwałeś?

- Nie jestem w nastroju na twoje głupie żarty!

-Właśnie widzę.

- Ale tak szczerze! Dobra jest?

- Tak! Jest zajebista!- poddaje się w końcu Adrian chcąc uciszyć Michała

-Na taką właśnie wygląda. Daj znać, jeśli ci się znudzi.

-Jasne. A wiesz, że już jesteś spóźniony do roboty?

-Kurwa!- Michał zbiera się szybko.- Nara!

-Ty! Ani słowa Zbyszkowi bo cię, kurwa zabiję!

-Tak jest!- uśmiecha się szeroko i znika za drzwiami. Adrian siada obok kanapy i opiera się o nią plecami. Nawet nie zauważa, kiedy zasypia.

            Michał to jego najlepszy kumpel w sumie od niedawna. Znajomość zaczęli od bójki. Adrian jest kierownikiem jednej z brygad i musi czuwać nad całością. Starał się na spokojnie wytłumaczyć Michałowi zasady dbałości o sprzęt, ale chłopak był tak roztrzepany, że Adrian nie wytrzymał i w końcu się pobili. Nie był to dla Adriana dobry czas. Nie miał tyle cierpliwości, co zwykle. Dopiero, co odeszła Ola i chłopak często był bardzo niemiły dla swoich kolegów. Trafiło na Michała. Dużo drobniejszego niż on, więc cudem uszedł, zachowując całe kości.

Teraz są najlepszymi przyjaciółmi i zawsze trzymają się razem. Tyle tylko, że Adrian stara się być opanowany i spokojny, a Michał wręcz przeciwnie. Jest typem żartownisia i zawsze, wszędzie go pełno. Opowiada dowcipy, robi kolegom kawały i rozwesela całe towarzystwo.

jkamp   
lis 27 2016 igła w stogu siana. 1

1.

            Jest środek nocy. Telefon dzwoni, jak oszalały. Kolejny raz. Może to tylko sen? Nie. Musi się w końcu ruszyć. Zaspany Adrian sięga po niego mimo woli i nie patrząc nawet na wyświetlacz, odbiera zaspanym głosem.

-Słucham- mówi walcząc ze snem.

-Przyjedź po mnie.- mówi zrozpaczony, zapłakany głos po drugiej stronie. Adrian momentalnie się budzi. Słyszy pochlipywanie i wie, że jeśli odmówi, nie będzie mógł zasnąć.

-Gdzie jesteś?

-Pod Buffo.

-Nie ruszaj się stamtąd. Już jadę.- szybko wyskakuje z łóżka, narzuca na siebie koszulkę, dżinsy i jest gotowy. Zerka jeszcze na zegarek. Trzecia. Szczerze mówiąc, jest skonany. Za dwie i pół godziny będzie musiał zebrać się do pracy. Sam już nie wie, czy jest wściekły, czy mu ulżyło z powodu tego telefonu.  Jak to się stało, że nie rozłączył się słysząc jej głos? Ledwie się otrząsnął, kiedy odeszła, a teraz na własne życzenie pakuje się w kłopoty. I to kolejny raz! Niech to szlag!

            Pod dyskoteką jest masa ludzi, ale Adrian od razu zauważa Olę. Siedzi na krawężniku. Wygląda fatalnie, a na dodatek  jest pijana. Nie da się tego ukryć. Jeszcze raz przeklina na siebie w duchu i wysiada z auta.

-Hej.- przysiada się do niej, a ona od razu, niemal instynktownie, tuli się do niego. Adrian czuje, jak naprężają mu się wszystkie mięśnie. Zastyga w bezruchu, mocno wciągając powietrze. Tylko nie to!

-Jestem głupia, prawda?

-Jedźmy już.- odsuwa zawinięte wokół swojego pasa ręce i wstaje. Pomaga też podnieść się Oli, ale bardzo szybko dochodzi do wniosku, że to na nic.

-Kręci mi się w głowie.

-O nie!- szybko łapie ją w pół i zaplątuje jej rude kręcone włosy o własną dłoń, tak, jak robił to jeszcze pól roku temu. Nie ma nic innego, a znając ją na wylot wie, że za chwilę zwymiotuje. Stara się być cierpliwy, ale szczerze mówiąc, cały gotuje się z wściekłości. Bierze kilka głębokich oddechów i jego tętno znów wraca do normy.- Ola? Już dobrze? Możemy jechać?

-Tak. – kiwa głową i włosy znów się rozsypują

-Dokąd mam cię zabrać?

-Do ciebie.- mówi bełkocząc. Adrian nie protestuje. Dziś lepiej mieć ją na oku. Nie wie, czy w domu ma się nią kto zająć. Kurwa! A w sumie, co go to obchodzi? Przecież go zostawiła!

Ola niemal przelewa mu się przez ręce i Adrian już wie, że nie zdoła dojść do auta. Podnosi ją. Jest lekka, jak piórko, albo to on przez ostatnie pół roku zapomniał, jak bardzo jest drobna. Opiera mu głowę na ramieniu i znów zaplątuje wokół niego swoje ręce.  Sadza ją na przednim siedzeniu i bez zbędnych komentarzy wiezie do siebie. Zatrzymują się jeszcze kilka razy, kiedy Ola stwierdza, że znów kręci się jej w głowie.

            Pod mieszkaniem Adrian wyciąga ją z auta i niesie spokojnie na pierwsze piętro.  Szybko otwiera drzwi  i chwilę zastanawia się, co dalej.

-Ola, dasz radę stać?

-Nie wiem.- chłopak powoli stawia ją na nogi.

- Pomogę ci się rozebrać i weźmiesz prysznic, dobrze?

- Będziesz przy mnie?- Adrian czuje, jak na to pytanie podnosi mu się puls

-Będę blisko.- odpowiada próbując zachować spokój. Prowadzi ją w stronę łazienki i sadza na toalecie. Zdejmuje jej przez głowę torebkę i powoli zaczyna ją rozbierać. O ile przy trampkach jest w stanie zachować spokój, o tyle dalsza część okazuje się dużo bardziej przejmująca.

Drżącymi rękami odsuwa zamek jej spodni. Czuje, że serce zaczyna mu łomotać coraz szybciej, jakby chciało wyskoczyć. Opierając Olę o swoje ciało powoli zdejmuje jej spodnie i znów sadza. Ręce mu drżą i w tej chwili cieszy się, że dziewczyna jest pijana i nie zauważa jego zdenerwowania.

-Wszystko w porządku?- upewnia się dając sobie chwilę na odetchnięcie

-Tak.- odpowiada cicho Ola i Adrian wraca do rozbierania jej. Kiedy zaczyna rozpinać jej bluzkę, jego oddech staje się szybszy. Niemal słychać, jak napinają się wszystkie jego mięśnie.

Niech ją diabli!, przeklina w duchu. Uspokój się! Uspokój, do cholery!

Bluzka opada na podłogę. Ola siedzi na toalecie w samej bieliźnie. Adrian wstrzymuje oddech i stara się nie gapić, ale co może poradzić, że nawet kompletnie zalana, jest tak niewiarygodnie zgrabna i pociągająca. Próbuje opanować emocje, ale nie udaje mu się to. Dobrze, że Ola tego nie dostrzega.

-Dasz już radę sama?- dziewczyna przecząco kręci głową. Kurwa! Co teraz? Spokój! Spokój!- Dobrze, chodź. Pomogę ci.- rezygnuje z dalszego rozbierania i wsadza ją w bieliźnie pod prysznic.  

Kurwa! Kurwa! Kurwa! Uspokój się!, karci się w myślach, starając się nie zalać całej łazienki. Ola ledwie trzyma się na nogach.  Adrian wie, że dalej nie da rady. Mimo całej staranności, jaką w to wkłada, niemożliwe jest ogarnięcie jej w ten sposób. Zdejmuje szybko koszulkę, spodnie i w bokserkach wchodzi pod prysznic. Podtrzymuje ledwie stojącą dziewczynę, a ona błądzi dłońmi po jego nagim ciele. Adriana przechodzą dreszcze.

Jak z tego wyjść z twarzą? Kurwa! Ja pierdolę!, przeklina sztywniejąc pod delikatnym dotykiem jej dłoni. Już prawie zapomniał, jak na niego działa. Delikatnie odwraca ją plecami do siebie. Nie chce, żeby zapamiętała cokolwiek.  Celowo powoli zmienia wodę na coraz zimniejszą. W końcu Ola zaczyna dygotać.

-Zimno mi.- skarży się

-Pomogę ci.- wyskakuje pierwszy i owija się ręcznikiem w pasie, po czym owija też całą Olę. Prowadzi ją do swojej sypialni. Teraz będzie znacznie trudniej.  Sadza ją na swoim łóżku i szuka jakiejś koszulki. 

-Kręci mi się w głowie.- cholera! Jest błyskawiczny. Parę sekund później jest w pokoju z wiaderkiem, ale to fałszywy alarm.

-Zdejmij bieliznę.- kiedy Ola zdejmuje najpierw ręcznik, a potem zaczyna się mocować z zapięciem stanika, Adrian nie wytrzymuje. – Poczekaj! Poczekaj! Ja to lepiej zrobię.- siada za nią i rozpina stanik, starając się jednocześnie zapanować nad emocjami.  Trzęsą mu się ręce, a puls ma tak wysoki, że serce chce mu wyskoczyć z piersi. Jest w stanie założyć się, że jego bicie słychać w całym pokoju. Szybko zakłada jej przez głowę swoją koszulkę, starając się nie myśleć o tym, że jest piekielnie zgrabna, dokładnie taka sama, jak wtedy, kiedy byli razem, a może teraz jeszcze bardziej?

Ola zaczyna wiercić się, żeby zdjąć dolną część garderoby. Szlag! Adrian szybko wyciąga z szafki nowe bokserki i pomaga jej wstać.

-Niedobrze mi.

-Wiem. Dasz radę jeszcze chwilę?

-Tak. – Adrian pomaga jej wstać i opiera o szafę. Nie może się opanować. Spogląda na zalaną dziewczynę stojącą w jego podkoszulce i swoich mokrych, koronkowych majtkach.

O Boże! Jaka jest pociągająca!

Adrian staje za nią i delikatnie zsuwa mokry materiał. Ileż razy to robił! I zawsze wywoływało to u niego ogromne podniecenie, dokładnie tak, jak teraz. Ciarki przechodzą go po całym ciele. Kiedy klęczy u jej stóp, ma wrażenie, że nie będzie miał już siły wstać. Po kilku głębokich wdechach i upewnieniu się, czy Ola czuje się dobrze, podnosi się, wciąga jej  swoje bokserki. Obejmuje ją dłońmi w pasie i chce poprowadzić na łóżko.

-Jesteś kochany.- mówi niemal szeptem Ola, a Adrian w tej właśnie chwili jest w stanie zrobić dla niej wszystko, czego sobie zażyczy.

-Połóż się.- pomaga jej ułożyć się wygodnie.

-Przytulisz mnie?

-To nie jest dobry pomysł.

-Proszę.- Adrian mięknie

-Dobrze. Za chwilę przyjdę.- wycofuje się z pokoju i idzie do łazienki mając nadzieję, że w tym czasie Ola zaśnie i oszczędzi mu dalszej tortury.

Nie zaglądając już do sypialni, kładzie się w salonie. Już wie, że nie zaśnie i prawdopodobnie poprosi o dzień urlopu. Nie jest w stanie iść do pracy. Jak dobrze mieć takiego szefa, jak Zbyszek! Jest dla Adriana prawie, jak ojciec. Pracują razem od prawie 10 lat, kiedy to Adrian był technikum. Zbyszek nauczył go wszystkiego od podstaw i nieraz był dla chłopaka pomocą w trudnej sytuacji. Nie ma własnych dzieci, może stąd to staranie o pracowników? Jego żona, Małgosia od zawsze zaprasza Adriana na święta i czasem w jakieś wolne dni, żeby nie był sam. Doskonale wie o jego sytuacji. W chwili, kiedy Ola odeszła, właściwie mieszkał u nich. Zbyszek chciał mieć go na oku, a Małgosia robiła dosłownie wszystko, żeby jakoś się otrząsnął.

Przemyślenia przerywają mu czyjeś kroki. Adrian zrywa się od razu, myśląc, że Ola potrzebuje jakiejś pomocy, ale o dziwo, przyczłapała do niego na kanapę.

-Czekałam na ciebie. Posuń się.

-Chodź, zaprowadzę cię do łóżka.

-Nie chcę!- protestuje nagle i pakuje się Adrianowi na kolana.- Przytul mnie.

-Ola...- znowu zaczyna mu się podnosić ciśnienie, ale ona nie zważa na jego protesty.  Wierci się jeszcze przez chwilę, po czym zasypia, skulona, z nosem na jego szyi.  Po jakimś czasie i Adrian poddaje się senności.

jkamp